Jakim cudem tu jesteśmy, jak mogliśmy spotkać się tu dziś, jeżeli nie przez prostą grę złudzeń, reguł przyjętych i uznanych, talią kart w ręku obłąkanego.
/Cortazar/
Tłuste, obślizgłe macki wspomnień oplatają mnie i nie pozwolą zasnąć. Przesuwają się wzdłuż nagich ramion i mijają mój wzrok z cynicznymi uśmiechami. Pomagasz mi się ich pozbyć, ale one zasypiają tylko na chwilę, tylko po to by zaraz znów drążyć w mózgu wielki burdel.
Jak płomyk w ciemności cię widzę, i promienieję rano, i zanim zasnę wymyślam sobie różne puzzle sytuacyjne, w których ty zawsze jesteś ten jedyny, czasem aż wstyd przyznać się do tych obrazów. Naiwnych prawie zawsze.
Czasem marzę o tym, żeby wszystko to zniknęło, żeby było wszystko inaczej niż jest teraz. Sama w tym wszystkim się gubię, roller-coaster uczuć i emocji w głowie.
Znikaj proszę. Stwórz sobie inną Małgorzatę.
I to, co nazywaliśmy kochaniem się, znaczyło może, że stałem przed Tobą z żółtym kwiatem w ręce, Ty zaś przytrzymywałaś dwie zielone świece, a wiatr wiał nam w twarze deszcz wyrzeczeń, pożegnań i biletów metra.
/Cortazar/