Myślami spaceruje ulicami miasta i spotykam Cię w najbardziej oczekiwanych uliczkach, wyobrażonych momentach. Wymyślam w głowie scenariusze chwili, kiedy zdecyduję ci wyznać to wszystko, przed czym drżę niby z zimna, i łykam słowa jak wielkie, dławiące kawałki chleba.
Marzę o rzeczach całkiem banalnych. Mniej pustych uśmiechach, nie tak jakbyś zmuszał sam siebie. Uścisku dłoni nie tak nerwowym, szybkim, gdzieś mimochodem bez znaczenia, byle szybko, byle po wszystkim czym prędzej. Dla nas nigdy nie zatrzymał się świat, nigdy zbyt świeże powietrze nie zakręciło nam w głowach.
Tkwię w oczekiwaniach i zawodach, a mimo to wystarczy słowo i zapominam. Na przestrzeni tych lat zapomniałam już wiele- tych małych i większych kolców wbitych w moje serce, jednak po każdym z nich zamiast krwi wypływa z mojego serca miód w postaci słów tańczących pod palcami.
Powiedz, że nikt nie potrafi tak pisać o Tobie jak ja.
Każda tragedia jest bardzo intymna.
Chciałabym czasem wyzbyć się Ciebie z mojej głowy, wyrzucić jak czarną myśl, wyleczyć jak obłęd, uzdrowić serce, dać odpocząć wyobraźni. Każda próba kończy się poczuciem winy, jak gdybym porzucała coś, co kocham.