Maja, Maciuś, Ewon, Domek i Mateuszki robiący zdjęcie.
Robione gdzieś na peryferiach Świnoujścia (czyt. okolice domów Mikiego i Czopa).
Kocham na nie patrzeć... jest takie pocieszne :D.
To tak... spałam 11 godzin.
I śniły mi się karaczany. Nie wiem jak takie obrzydlistwa można w domu trzymać.
Mam na dzisiaj trochę do zrobienia, ale jak zwykle mi się nie chce.
Nawet dzisiaj z tego powodu nie wychodzę z domu.
Czuję dotkliwy brak czekolady w swoim organizmie.
A najlepiej czekoladowych muffinek z polewą z mlecznej Milki.
Niestety nie spełnię mojego marzenia, bo trzeba się ograniczać.
Czytam kryminał Harlana Cobena i stwierdzam, że jest naprawdę dobry.
Ale oczywiście dzisiaj już do lektury nie wrócę, bo trzeba się zabrać za Króla Edypa.
Fajnie, że to właśnie z niego będzie pierwsza praca pisemna, a ja nie znoszę dramatu.
No... to chyba na tyle.
Never be
Never see
Won't see what might have been
What I've felt
What I've known
Never shined through in what I've shown
Never free
Never me