Une dhe dhoma ime.
Bardzo go lubię. Mieści się w nim wszystko i nic, i mimo, że jestem w nim dopiero od pół roku przeżyłam w nim już tak wiele wspaniałych chwil, a na szczególne okazje typu urodziny czy mikołajki zawsze czeka w nim na mnie miła niespodzianka złożona z trufelków, czekolady lub czekoladowych szyszek. No i co najważniejsze: brak grzyba! Poza tym było to pierwsze pomieszczenie w życiu na które wygląd miałam realny wpływ.
Żal będzie się wyprowadzać, ale serce nakazuje podążać za miłością.
Zaraz znów czeka mnie kolejna miła chwila w nim spędzona, to jest oglądanie przedostatniego odcinka L Worda w którym znów zostanie wskazany kolejny motyw do zabójstwa Jenny (tak, ja też się cieszę, że serial kończy się happy- endem, gdyż chyba każdy, kto śledził jej losy przez pięc lat emisji serialu chciałby osobiście to zrobić). :D