Nie mogę uwierzyć, że Xavier Dolan jest tylko rok starszy ode mnie, i zrobił dwa przepiękne (zapewne oba są wspaniałe , bo drugiego jeszcze nie widziałam) filmy, podczas gdy mi rok zajęło zdanie głupiego językoznawstwa.
Kanadyjskie, francuskojęzyczne kino queerowe prosto z Quebecu ma w sobie to coś. <oczka jej się świecą> Poza językiem miłości jest o wiele bardziej subtelne i wyrafinowane niż pozycje amerykańskie czy brytyjskie. W prawdzie nie ma tam zbyt dużo humoru i dystansu (jak na przykład w moim ukochanym Śniadaniu :), ale kto tu wymaga od reżysera komedii, gdy na ekranie rozgrywa się prawdziwy dramat z wątkiem trójkąta miłosnego w tle! Ach... zaraz lecę do C.R.A.Z.Y...
Takie rocznice chcę mieć co roku. :* :* :* :* :*
A przed Wyśnionymi Miłościami obejrzanymi z perspektywy łóżka z winem importowanym prosto z morskiej stolicy Bułgarii i tofifi było kino. Dobre kino, bo z Colinem Firthem chodzącym sobie do logopedy, czyli Jak zostać królem.
Tak! Nie ma to jak zasłużony odpoczynek. :)
Jeszcze tylko prezentacja z kultury Bułgarii, i semestr jest móóóóóóóóóóóóójjjjjjjjj...
Gdyby nie Tyrnowo, moje życie byłoby w każdym calu idealne, ale i Tyrnowo jakoś przejdziemy. Na pewno.
Kolejny semestr jakoś też. :)
Na wszystko patrzę jakoś bardziej kolorowo, bo jesteś Ty. :*
To na koniec trochę Dolana: