Uwielbiam sie nie śpieszyć. Ostatnio wyrabiam sie dosłownie na styk, np myje naczynia czy sprzatam na minute przed przyjsciem mamy są to jednak skrajne przypadki, w których udaje mi sie zdążyć. Jest piątek. Nie śpieszy mi sie choć powinno. Nie zrobiłam 70 % rzeczy które zamierzałam. Jest mi z tym cudownie ;)
Zdjecie jest...świetne. Na szczęscie nie dlatego, że ja sie na nim znajduje. Uchwiciłam wczoraj kilka pieknych momentów w których moja Mała (oficjalne imie) łasiła sie do mnie. Rzadkość.