Chciałabym zapomniec nasz wakacyjny wyjazd do Zakopanego. Chciałabym wymazac wszystko z pamięci,chciałabym patrzec na nasze cudowne zdjęcia z tych dni,ale serce nie pęka mi tylko wtedy,kiedy patrzę akurat na te.. Na wszystkich innych 3miesięczny ciążowy brzuszek.. Jestem w totalnej rozsypce.. Jesteśmy obok siebie blisko,mam ogromne wsparcie,mam jego,ale gdzie nasza kruszynka? Dlaczego odeszła?! Nigdy w życiu tak szybko nie wracaliśmy w drodze powrotnej.. Byłam w totalnym szoku,trafiając prosto z drogi,na izbę przyjęc.. Ten okropny ból,przeplatający się z niedowierzaniem i złością.. Myślałam,że zemdleję,kiedy usłyszałam,że serduszko naszego maleństwa przestało bic. Świat się nam zawalił w jednej chwili. W jednej chwili straciliśmy wszystko co mieliśmy,na co tak długo czekaliśmy.. Był ze mną przez te dni spędzone w szpitalu,cały czas,obok mnie. Teraz zajmuje się domem,a mi karze odpoczywac.. A ja? Najchętniej wyciągnęłabym wszystkie maleńkie rzeczy,które czekały na kruszynkę i wytuliła je.. Nie wiem co bym zrobiła bez jego wsparcia,bez wsparcia rodziny.. Wegetuję..
Może niektórzy odbiorą źle moje słowa,przemyślenia,ale wiem,że coś w tym jest.. Kiedy byłam już 'po',siostra powiedziała mi,że przy sali porodowej stoi mąż od Kruchyczas.. Już wtedy starałam się tłumaczyc Boga,kiedy nie odpowiadał na moje pytanie 'dlaczego?!'.. Kochana,Wasz synek jest i będzie silny.. Wasz się narodził,a nasza kruszynka odeszła w tym samym czasie.. Nie potrafię powiedziec dlaczego Bóg tak chciał,ale dbajcie o niego,bo nosi w sobie podwójne serduszko :(