W tegoroczne wakacje nauczyłam się pleść wianek. Przydatna umiejętnośc, szczególnie, gdy siedzi się w pobliżu pięknych, polnych kwiatków rozmyślając o pięknym mężczyźnie.
Poprzedni wpis zamieściłam tak dawno, że nie za bardzo wiem o czym mam myśleć/pisać tyle się wydarzyło.
Jedyny wniosek jaki mi się wciąz nasuwa to taki, że urodziłam się za późno i kompletnie nie pasuję do tego świata/otoczenia. Męcy mnie to,
Studiuję sobie we Wrocławiu, chociaż strasznie tęsknię za moim szczeciskim uniwerkiem i kochaną italianistyką, le plan był taki, powiódł się to się cieszę. :)
Szkoda tylko, że nie mam się z kim cieszyć.
No, ale to nie miejsce na takie żale.
Piszę cos cokolwiek, bo nuda, bo dół, bo ładna piosenka, bo pusto mi i tu i w środku. a w zasadzie to to pisanie nie ma sensu więc kończę pisać. O.
Martwi mnie perspektywa przyszłości spędzonej sam na sam z muzyką. Muzyki nie poślubię.