Uwierzyłem Ci...byłem poddany Tobie,
Szukałem nadziei, pełzałem po grobach,
Teraz przez Ciebie gniję w rowie,
Mój śpiew jest słyszany po nocach...
Cmentarz ujawnia me oschłe oblicze,
Smród trupów, płonące krwawe znicze.
A na grobach zwiędłe kwiaty,
Na grobach ludzi zapomnianych przed laty.
Zjawa się przetacza między drzewami,
Zabiera do mroku martwymi pazurami,
Trawi w nicości, nić twą przecina,
Pozostaje tylko, pełna łez, Twoja padlina...
Widzisz ilu już zabrałeś?
W ilu ludziach oparcie miałeś?
To wszystko zniknęło,
Kurtyna opadła...
Wszyscy się trawią w płomieniach Diabła...
Cmentarz ujawnia me martwe oblicze,
Smród trupów, zgaszone stare znicze.
A na grobie zwiędłe kwiaty,
Na grobie moim zapomnianym przed laty.
Grzech mój jest niewybaczalny,
Los mój jest piekielnie marny,
Odchodząc od Ciebie nic nie straciłem...
Nic nie straciłem, bo dla Ciebie już dawno nie żyłem...