Ach, ach, ach...... ;<
Piekne,choć deszczowe ,wczorajsze, niedzielne popołudnie przyniosło opłakane skutki.
Uśmiechnięta od ucha do ucha mama, rano zawiadamia mnie,iż dzis na obiad przyjeżdża spora część rodziny. I tu powinna zapalić mi sie czerwona lampka ! Bo gdzie jest babcia,dziadek,ciocia,wujek,siostra,szwagier i gromadka dzieci tam być muszą SŁODKOŚCI. Móstwo słodkości. I tak też było tym razem ^^
Obiad spokojnie, zjadłam kaszę gryczaną, kawałek gotowanej piersi z kurczaka i gotowany groszek z marchewką. Zaczęłam jeść ostatnia,wymigując się tym, że zabrakło serwetek na stole czy "to ja babciu przyniosę Ci szklankę wody jak nie chcesz soku" i tym sposobem zaczynając jeść później niż reszta zjadlam mniej kończąc równo z nimi ; D
Jak na leniwe niedzielne popołudnie przystało, po obiedzie kawa, ja rozsądnie herbata miętowa <3, ale cóż na stole ciasto,które mama zdązyła upiec, cukierki,które przywiozła siostra i jagodzianki,które dostarczyła babcia.
I tu jak na spowiedzi przyznaję skusiłam się ,pod wpływem fali pozytywnych emocji i wszechogaraniajacej miłości rodzinnej, na pyszną i cudowną jak ze zdjecia jagodziankę, a potem na dwa cukierki w czekoladzie i kawałek maminego ciasta.
Rzecz oczywsita potem dopadły mnie wyrzuty sumienia, ze po co mi to, przecież, aż takie dobre to nie było, że teraz pójdzie w biodra, że tak nieprzystoi.
ehh.....Die Welt noch nicht zu Ende.
Na kolację zjadlam jogurt naturalny i pół ogórka średniej wielkości. Próbując nie liczyć już nadprogramowo zjedzonych kalori.... ; )
A dziś....poniedzialek ! Kwiecień ! Maturo już czuję Twój ciepły oddech na mojej spowitej dreszczem skórze. Oszczędź mnie ! Bądź litościwa.
W święta postaram się powstrzymać od napływu rodzinnego entuzjazmu :)
A teraz historio witaj ! Jutro ,ostatni, lecz duży sprawdzian z historii ;<
P.S. Historia poczeka, najpierw poczytam Wasze wpisy : *** !
(W głośnikach "Weg von dir" LaFee )
Ł.