27.04.2012 ! Oto data mojego pierwszego celu ! Mianowicie jest to dzień zakończenia roku szkolnego. Troszkę ponad jednen miesiąc. Dzień,w którym zakończę trwającą trzy lata farsę.
Gdy rozpoczęlam naukę w liceum coś w mnie pękło....wtedy zaczełam tyć.
W gimnazjum byłam aktywna sportowo, z prawidłową wagą, uczęszczałam na zajęcia z piłki koszykowej. Dzień bez sportu był dniem straconym,a wf ulubionym przedmiotem.
Potem wszystko się zmieniło, ja sie zmieniłam. W ciagu pierwszej klasy liceum przytyłam 10kilogramów, w bardzo szybkim tempie, toteż akutalnie na moim ciele jest kilka czerwonych kreseczek inaczej zwanych rozstępami, jak kobieta po ciązy, w kolejnych dwóch latach przytyłam prawie kolejne 10kilogramów. Kończąc trzecią klasę gimnazjum ważyłam ,pamiętam to dokładnie, 52kilogramy.
18kilogramów, ot co! 18kilogramów, które zniszczyły mi życie, sukcesywnie krok po kroku. Zabierajac mi radość z życia,a obdarowując mnie ciagłymi kompleksami, złością, obrzydzeniem do samej siebie.
Wstyd, to własnie czułam przez cały czas. Niby nie najgrubsza, niby nie najbrzydsza, niby lubiana, niby tolerowana, niby kochana lecz przez wszystkich wokół ,a nie siebie samą. Z łatwością mogę przywołać z pamięci mnóstwo chwil, w których właśnie przez zbędne kilogramy cos straciłam.
Pragnę powrócić do siebie z przed trzech lat. Do tej szczęśliwej, uśmiechniętej, szczupłej, pewne siebie Łucji.
Krok po kroku dam radę. Nie twierdzę,że od razu mam ważyć 52kilogramy jak kiedyś. Nie, ja po prostu chcę pozbyć się ohydnego tłuszczu z ciała.
Dlaczego nie zaczęłam się odchudzać gdy tylko zaczęłam tyć ? Dlaczego tego nie powstrzymałam ? Nie wiem, ale wiem,że na to nałożyło się kikla innych czynników.
Teraz chcę schudnąć. Jestem zdecydowana i zdeterminowana. Gotowa.
27.04.2012 => waga... 63
Realne
Ł.