Wieczorne wakacyjne niebo, Brzezówka.
Noo cóż. Trochę mnie tutaj nie bylo. Do grudnia nie miałam jakoś czasu pisać, nie miałam do tego głowy. Ostatnie kilka dni dały mi naprawdę wiele do myślenia. 3 dni płakania pod rząd jakoś się opłaciły i nie mówię o worach pod oczami, które mam do dzisiaj. Chodzi mi bardziej o to, że wyrzuciłam z siebie wszystkie złe emocje. Mimo to, że słabłam z godziny na godzinę, to upadłam i wstałam silniejsza. Czuję się teraz taka, chociaż podejrzewam, że niedługo to potrwa. Jestem osobą psychicznie słabą. Ale może po tych kilku dniach jednak to się zmieni. Usłyszałam o sobie to, co powinnam usłyszeć dawno. Ale nikt nie miał odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy. Poza jedną osobą. Staram się być teraz kimś silniejszym. Zaczynam patrzeć na wszystko z coraz większym dystansem. Jestem z tego dumna, bo przecież nie na darmo to wszystko się wydarzyło. Zdałam sobie z tego sprawę, że zbyt wiele oczekuję od innych, a sama nie daję nic w zamian. Chciałabym żeby ktoś rozumiał. Ale czy dzisiaj jest to możliwe? Moim zdaniem było możliwe. Kiedyś. Kilka miesięcy temu. Kilka lat temu. Dzisiaj już nie pamiętam jakie to uczucie. Uczucie, gdy ktoś Cię rozumie. Tęsknie trochę za tym. Ale z dnia na dzień wyplewiam z siebie coraz więcej uczuć, staram się nie być tak wrażliwa, nie chcę żeby potem każdy wbił mi nóż w plecy.
Co jeszcze? No w sumie nic. W czwartek miałam EKG, w piątek pobieranie krwi na badania, w poniedziałek odbieram wyniki. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku :) Pożyjemy zobaczymy. W końcu się odważyłam pójść do lekarza :)
No jak na dzisiaj to chyba tyle. Postaram się pisać częściej :)
Dobranoc . ; )