Dzisiaj <3
Wczoraj u Igi, oglądanie Sherlocka. To takie miłe, jak zaraża się kogoś miłością do czegoś :)
I jeszcze naleśniki z czekoladą i malinami, mmm c:
Dziś w południe wyszłam z domu na autobus (któryś raz w tym tygodniu, odcisków się nabawię :D) i kierunek: Młyńska. Byłam wcześniej, więc oczywiście ławka, słońce i książka *.* Przyszły dziewczyny, czekałyśmy jeszcze na Majkę i posiedziałyśmy sobie chwilę. Potem na granity, mieszane oczywiście, bo zwykłe są zbyt mainstreamowe (cudowne ojczyste słownictwo). I na schody opery, które dla mnie i Igi są schodami Met <3 Nawet miałyśmy mrożone (ha ha ha) coś w kubkach, tylko nie było żadnego Erica do oblania :c
Siedziałyśmy chwilę, po czym Majka uznała, że spaliła sobie kolana (te same, w których siedzą małe dzieci) i wybrałyśmy się na szukanie cienia. W końcu po eskapadzie znalazłyśmy się na jakimś murku, ale Maja znowu uznała, że jej tu świeci słońce, więc poszła sobie na wygnanie :D Po czym zwiało jej kubeczek od granity, który wpadł prosto... pod koła strażników miejskich na rowerach :D I to: "Oj, szkoda kubeczka" XD
Poootem poszłyśmy na Stary Rynek na lody. I były przeprzeprzepyszne. Rozmawiałyśmy o tym, ile może kosztować taka maszyna i uznałam, że chcę taką do domu. Chośby nie wiem co :D Smak malina+bounty ("bałnti") forevah <3
I tam bylo tak wygodnie i oczywiście wypłynął temat, którym się zajmuję od kilku dni. Zainteresowani wiedzą, teraz już wszystko jest załatwione i mogę być z siebie dumna (czyż nie?) :3
Plany na jutro: uporządkować półki z książkami - między te na regale nie można wcisnąć palca, stare i bookcrossingowe walają się na podłodze przy oknie balkonowym (stosik na 60 cm...), słowniki są ułożone jak cegiełki, nieprzeczytane gdzieś na biurku, a te pożyczone to już nawet nie chcę myśleć... A jeszcze nieługo urodziny i dojdzie do tego kolejna sterta!
uporządkować szafę - takiego bałaganu nie było tam jeszcze nigdy. NIGDY.
I skończyć Cobena :)
Just because I am more single than anyone
It doesn't mean that I was searching for a perfect pair