Życie mija jak dzień. Jest poranek, to jest dzieciństwo. Południe i popołudnie to dorosłe życie... Wieczór to koniec naszego "żywota". Jaki wniosek? Trzeba korzystać z dnia, póki jest.
Po zebraniu jakoś żyję ;] Na szczęście nie mam szlabanu, ale jak jeszcze raz mamuśka zobaczy u mnie w dzienniku pałę, to kiepsko będzie... Ale dam radę :) Wczoraj było spotkanie namiestnictwa zuchowego. Dziś byłam cały dzień w nowiaku i zabawiałam zuchy no i obijałam się to tu to tam. Tylko nie wiem, po co miałam meldować gromadę mojego brata, skoro byłam tylko ja. Hm... Bynajmniej to było dziwne. Ale nic :) Było dobrze.Odwalałyśmy z dziewczynami takie akcje, że to poezja była. Wszyscy uważali nas za (jak to powiedział Grzybu) "skończone", inni za niedorobione dzieci jeszcze inni za psychicznie chorych ludzi. Ale liczy się zabawa xD Dziś nareszcie się wyśpię... Mam nadzieję, że nie bedzie jakichś niezapowiedzianych akcji, chociaż kto wie? :) No dobra. końćzę już. 3majcie się wszyscy bardzo cieplutko :) buziaki :*