No właśnie... Dokąd ta droga może prowadzić? Do lepszego jutra, czy może do krainy ciemności? Otóż... Każdy ma w sobie taką ścieżkę. I każdy sam sobie ją "dokańcza"... Czy będzie to prosta szosa a na końcu szczęście i miłość, czy może kamienista, kręta dróżka prowadząca w mrok? O tym to już każdy decyduje sam. Ale co robić, by nie były to same kamienie kłujące nogi? Nie wiem. I nie mnie o to pytać...
Dziś mam wywiadówkę... Będzie przypał, jak wrócę ze zbiórki... Pewnie też będzie szlaban na wychodzenie i komputer... Ech... No ale nic... Facetka powiedziała, że nie mam co się martwić, bo ta będzie mówić mojej matce, że jestem "wrażliwa, uczynna i grzeczna"... Hm... Niech mówi co chce. Mnie to wisi. Zawsze nauczyciele tak o mnie mówili. Nie wiem nawet czemu... Ale ja i tak wiem, że jak moja mamuśka spojrzy w moje oceny, to szlaban murowany...
Jutro mam też kartkówkę z historii... Nieznoszę... Ale spróbuję się nauczyć tych 3 tematów, z których i tak nic nie rozumiem... Ale mniejsza. Może dam radę... Bynajmniej nie uczy mnie teraz ten facet, co uczył mnie od 5 klasy szkoły podstawowej. Bo tamten to jak się na mnie uwziął, ze do dziś pamiętam jak ze 2 razy byłam u niego zagrożona. A tymbardziej on nie ma prawa mi rozkazywać. Ale zapomnijmy o nim. Nie chcę wspominać jego gęby. No dobra, chyba powoli kończę :) Do zobaczyska :)