Nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić.
Z desperackim zawzięciem szukam towarzystwa.
Tak to jest jak nie ma jak zobaczyć się z osobą, którą najbardziej chciałoby się widzieć w danym momencie.
Jakiś przyjeb kosił trawę pod moim oknem i 7.
Przeniosłam się zatem do innego pokoju, ale brat puszczał rap.
W końcu zasnęłam, a wtedy kosiarz zmienił stonę bloku.
Można zwariować.
Dziwnie się podziało lub śmiesznie lub fajnie lub źle.
Czy jeśli popełni się błąd i niebo nie runie, to nie jest to najlepszy powód, że go powtórzyć?
Obawiam się, że tylko ja reprezentuję taki sposób myślenia.
'NIe kocham się w facetach, którzy kochają się w innych kobietach.
Mam o sobie lepsze zdanie.'
Jakby co, pozbieram zabawki i zmienię piaskownicę.
Też mi problem...
Czuję się dokładnie tak:
http://www.youtube.com/watch?v=Gz2GVlQkn4Q