Po zakończeniu nad rzeką.
Może akurat Marcelina nie wejdzie, nie zobaczy i na mnie nie nakrzyczy.
No ale przecież ładnie wyszła... jak to ona ;d
Tylko zdążyła zmienić kolor włosów od piątku, więc teraz jest nieaktualnie, buuuu xd
Będę miła i nie powiem, co chowa.
Tamtego dnia chyba nie muszę opisywać.
Było zabawnie, ciekawie i potem trooochę ciężko.
Już nie wiem na co mam iść na studia.
W ogóle nie wiem, co mam zrobić ze swoim życiem.
To straszne.
A najstraszniejsze jest to, że pisząc takie żałosne rzeczy, oficjalnie zostałam hipokrytką.
Ale przynajmniej potrafię się uczciwie przyznać.
Zaczynam się bać.
Wszystkiego.
Tak profilaktycznie.
Upieram się, że do trzech razy sztuka.
To musi być to.
Chcę, żeby to było to.
Co tam, że jeszcze nic na to nie wskazuje...
Ejj Ty.
A może my jesteśmy jednak jak wykres sinusa i cosinusa?
I nasze drogi zawsze będą się krzyżować, ale nigdy się nie połączą.
Oby nie.
Ta jakże krótka i jakże mocno ograniczona znajomość nie wniosła do mojego życia nic poza bólem głowy.
Także no... NEVER EVER.
'Mało mnie obchodzi, co mówisz o mnie za moimo plecami, czego mi nie powie prosto w twarz twoja smutna twarz.'
heheh właśnie tak.
I nie obchodzi mnie ani to, co myślisz ani to, co mówisz i mniejsza o to, że to przeważnie dwie zupełnie różne rzeczy.
A może nic razy dwa?
Tak, jestem żałosna.
Po prostu zjeżdżaj z zasięgu mojego wzroku, słuchu i wszystkiego.
Zastanawiam się, kiedy Jaro wpadnie na to, żeby mówić do mnie 'słoniku'.
O wiele lepsze od małp i osiołków.
Opowieść o tym jak bardzo mnie zdenerwował sobie odpuszczę.
Ciekawe czy szykują z Martą jakiś nowy 'projekt'.
Grozili mi, że jak będę niemiła to na Boże Narodzenie nie dostanę kartki z bombkami...
No już się boję...
Jeżeli jakaś osoba dokładnie wie o co mi chodzi z tym wszystkim, to ja szczerze współczuję.
Dobranoc ;*******************************************