Mogłabym nawet powiedzieć, że lubię ferie, gdyby się nie miały za niedługo skończyć. Jeszcze tydzień, tydzień tego wstawania o dziesiątej lub później, obijania się z wyrzutami sumienia, snów o nieodrobionych pracach domowych i klasówkach, z których chcę zwiać.
Wiecie, gdybym nie musiała iść tam DO NICH, nie musiała się bać, myśleć o tym, że na mnie patrzą, że mnie widzą, oceniają mnie, myślą o mnie - byłoby znacznie lepiej.
Odchudzania jak nie było, tak nie ma.
Tydzień za mną, tydzień przede mną.