wyjeżdżam. tak w tej chwili. półtorej tygodnia poza domem zaburzy moje przywiązanie do pokoju i łóżka, ale podejrzewam, że to dobrze. do soboty będę siedzieć w górach, popijać bimber i uczyć się włoskiego, żeby być może przydał mi się przez cały następny tydzień pobytu w Rzymie. Rzymie... nadchodzę. wielki powrót po 22 latach, jak by nie patrzeć. arrivederci!