Wszystko to sprawia ze brak sily...na co kolwiek. Wszystkie wykonywane ruchy sa jak zaprogramowane...nie ma tu mozliwosc na "skok w bok" bo wszystko sie zawali. A ja mam dosc takiej rutyny...nic tylko szkola...dom...spanie...nawet weekendy robia sie takie puste...takie machinalne. Zero wytchnienia zero luzu.
Cóz...trzeba zacisnac zeby i piesci i przebic sie przez wszystko. Byle do przodu byle do najblizszego dluzszego weekendu...