Gdzie podziały się te dni, gdy byłam z siebie zadowolona i gdy szczerze uśmiechałam się patrząc w lustro?
Powinnam uczyć się matmy. I historii. I wosu na poprawę.
I powinam się iść myć.
I mam Ciebie głęboko w poważaniu.
Wiecie? Jak nie angażowałam się w towarzystwie, to czułam się szczęśliwsza. Mniej problemów, brak kłótni, bo z kim. Nawet ze starymi się lepiej dogadywałam. Może i teraz jestem trochę bardziej dojrzała, ale...
Mam swoje uczucia, kurwa. Bycie zimnym na wszystko ma sporo zalet ;/
Nie czuję się szczęśliwa. I, kurwa, czym ja zasłużyłam na Ciebie, Inguś? Jakie grzechy musiałaś popełnić, że teraz się ze mną męczysz..?