photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 LIPCA 2012

Pompadour, kochanica króla.

Kiedyś obejrzałam film "Madame de Pompadour", i od tamtej pory kocham ją tak samo, jak kochał ją król francji. Jest piękna, zakochana w nauce i nowym w tamtych czasach podejściu do świata, jest INNA. No i jest piękna <3

 

"nie rozumiem CIe, najpierw marzysz o chlopaku, masz jakiegos adoratora to go olewasz. wtf ?! ; o"


Ten komentarz trochę skłonił mnie do zastanowienia się nad sobą. W zasadzie najpierw chciałam odpisać normalnie, pod komentarzem, ale wychodziło to tak długie, że zdecydowałam się na notkę.

 Przede wszystkim uderzyła mnie ironiczna i prosta jak budowa dzidy prawda. Przypominają mi się te notki, w których jęczałam, jaka to jestem samotna, nieszczęśliwa, brzydka, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie chce, jestem do niczego et cetera, et cetera. Jezu, jak ja szybko się zmieniłam. Jeszcze niespełna rok temu (?) byłam tak dziecinna, że można mi było wkładać pieluchy i by pasowały :D. Oczywiście, do tej pory jestem, jednak w niesamowitym tempie się zmieniam. Przez rok w liceum zmieniłam się bardziej, niż przez 7 lat i to mnie przeraża. Ale w sumie, zmieniam się na dobre. Zaczynam akceptować siebie (w miarę :D), akceptuję swoje hobby, interesuję się nowymi rzeczami i przede wszystkim noszę w sobie mniej nienawiści do świata (i pomyśleć, że z jakiegoś nieznanego mi powodu nienawidziłam włoch, francji haha xD). Co prawda, kształtuje się we mnie dość konserwatywne podejście do wszystkiego, ale nie daję temu żadnego upustu w nienawiści, hejtowaniu i tym podobnych. Nauczyłam się nawet powstrzymywać się od wybuchów agresji i takiego pisania, wypowiadania się w furii. Już rzadziej żałuję jakichś słów, które wypowiedziałam w jakiejś kłótni, lub podczas grania z pieprzonymi feederami (=noobami). Teoretycznie też stałam się większym no-lifem. Ale co w tym takiego złego, jeżeli zapałałam miłością do historii (to nie znaczy, że się jej uczę ;))? Mam nieco zdrowsze podejście do wszystkiego, chociaż wciąż boję się obnażać ramiona w bluzkach na ramiączkach i pokazywać łydki (fuj i już, w średniowieczu tylko ulicznice pokazywały łydki!). Jestem dziwna i już, no ale taka jestem. Może znajdę sobie jakiegoś Templariusza czy Krzyżaka czy kogokolwiek zafascynowanego jakąś epoką spomiędzy V w. i romantyzmu (romantyzm ssie, psia mać :|!). Może. Może nie znajdę. Nie wiem, ale nie mam czasu na razie się tym przejmować, póki grzyb mówi mi, że jestem zajebista i że dla mnie pojechałby wszędzie ;d Mwhahahaha!

A więc w skrócie; Znudziło mi się wmawianie sobie nieszczęścia z powodu samotności, bo ja po prostu jeszzce nie wyrosłam z pieluch i nie jestem gotowa na rozsądny związek. A to, że mam adoratora, oczywiście podnosi mi moje ego, ale jednak chciałabym w danym adoratorze się zakochać - a serce nie sługa, rozkazywać mu nie mogę. Szczególnie, jeżeli dana osoba ma pewne wady, które pewnie znikną za jakiś czas, ale jednak są przeszkadzające.

 

W zasadzie, to czuję niedosyt i napisałabym coś jeszcze, ale jakoś nie wiem co. O, wiem.

Macie taką osobę, której może nie znacie zbyt dobrze i nie gadacie z nią często, ale w pewnym sensie łączy was COŚ? Nie mówię o miłości, przeznaczeniu & shit. To jest COŚ. Powiedziałabym chemia, ale jakoś nie do końca to pasuje. Jakoś... O. Wiem. Są kolory :  żółty, niebieski, czerwony. Niebieski i żółty w pewien sposób do siebie pasują, i pomimo, że są bardzo różne, można je razem zestawić, nie gryzą się. Ale gdyby połączyć czerwony z niebieskim, to to będzie jakieś dziwne, niepasujące, gryzące. No i mówię właśnie o takim żółtym i niebieskim. Z nim nawet milczenie nie jest złe. Po prostu siedzimy na ventrilo, każdy zajmuje się sobą, czasem coś ktoś wtrąci, ale jakieś takie nieprzeszkadzające jest to milczenie, niekłopotliwe. Tak samo, jak razem gramy, to dobrze (w miarę) się rozumiemy i gra rzeczywiście jest przyjemna, nawet gdy się przegrywa. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale chciałam to opisać, bo to zajebiste uczucie ^^ Może ktoś jeszcze się z czymś takim spotkał? Chociaż nie-gracze mogą nie zrozumieć - no bo granie to prawie tak jak dwóch przyjaciół na wojnie, dwóch nowoprzysięgłych rycerzy, dwóch braci na polu bitwy. Jednak jest to innego rodzaju więź, chociaż wciąż nie tak mocna, jak ci PRAWDZIWI wojownicy na PRAWDZIWYM polu walki.

Komentarze

haxenabled okresu to ja nie mam... xD
nie, właśnie nie mam zielonego pojęcia, co chcę w życiu robić, to jest problem.
10/09/2012 23:31:35

Informacje o kyanon


Inni zdjęcia: 1537 akcentovaSynuś nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulSurowa pustynia bluebird11Na dobranoc Rusałka Admirał :) halinam*** coffeebean1Międzyzdroje milionvoicesinmysoulZ wczoraj KSIĘŻYC 76% 15.07.2025 xavekittyxSahara kładzie się spać bluebird11:* patrusia1991gd