Kocham go <3
Jestem zła. Nie idzie mi zupełnie najfajniejszą postacią w Lolu. Możecie się śmiać, ale ona jest jak dla mnie idealna. Uszka, ogonki, długie czarne włosy :/ Marzyłam o takiej i mi nie idzie... Z resztą nieważne, nauczyłam się przerywać granie, gdy się wnerwiam i dzięki temu nie staję się trollowatym rage-neo-zretardowanym kidem. I dobrze mi to robi.
Ech, święta. Nie lubię sprzątać przed świetami. Noramlnie, to spoko, ale przed świętami mam totalnego leniwca i nie chcę się ruszać sprzed komputera. No i jeszcze cała rodzina z tymi głupimi, głośnymi, wnerwiającymi braćmi, których nawet matka nie potrafi upilnować... Jeden ma autyzm, a drugi zuuupełnie odwrotnie... Uwiercie mi, gdyby nie moja interwencja i spojrzenie a la "fear" Nurarihyona, mój pokój oraz playstation byłyby w kawałkach.
Bez grzywki wyglądam jak chłopak... Ja pierdole. Ale ja mam chujowe brwi, no kurwa mać. naprawdę, przysięgam, kiedyś je zgolę na zero i pozwolę im gnić gdzieś w kanalizacji, podczas gdy będę wyglądać jak kosmita. Ech...
Wiecie? Czas na przemyślenia. Niektórzy mówią, że wystarczy mieć pasję i trenować, by być w czymś dobrym. Sama też tak uważałam - można się nauczyć malować, tylko każdy musi mieć swój własny styl kreski itd. Gówno prawda. Są tacy, którzy rodzą się utalentowani do czegoś, a są tacy, którzy nawet po latach treningu nie uczynią dużego postępu. Nie, nie mówię o upośledzonych, chorych, inwalidach. Mówię o normalnych ludziach. Takich jak ja, ty, on, ona.
Pozwólcie, że dam przykład; Chyba wszyscy przyznają mi rację, że w Lola gram nałogowo. Gram dużo, nie da się ukryć. Lubię grać. Moje hobby i tyle, o gustach się nie dyskutuje. I co? Dalej jestem takim-sobie graczem, mimo iż gram już sporo czasu. Zaczełam jakoś w 3-ciej klasie gimnazjum i mój lvl podniósł się tylko trochę. Owszem, jak patrzę na nowicjuszy to widzę swoje stare błędy, których już nie popełniam. Niestety, jak gram, zawsze wychodzę na jednego z najgorszych graczy. Oczywiście, jak nie gram Soną. Czymkolwiek.
Wnerwia mnie ten stan rzeczy. Bardzo mnie wnerwia. Nie wiem czemu, nie jestem w stanie być w czymś dobra. Ani granie na basie mi nie szło za bardzo, ani granie na kompie mi nie idzie, ani rysowanie. Pisanie także, jedynie oglądanie anime możnaby zaliczyć do moich dobrych umiejętności. Heh, dramy w zasadzie też. Biję rekordy w ilości odcinków oglądanych na dobę. Szkoda, że za to nie wyżywię swojej rodziny kiedyś. No, chyba że zostanę głosem w anime, chociaż prawdopodobnie niedałabym rady mówić czasowo zgodnie z obrazem. Jestem zajebista!
Do czego mogłabym być dobra? Szycie tez mi nie wychodzi - wszystko krzywe, nie mam wyczucia. Jedyne co mam, to pomysłowość. Np. jak zrobić ogon, żeby nie wisiał, tylko sterczał albo coś w tym stylu. Ale pomysłowość, żeby wymyślić fabułę, to nie! Nie wiem, dlaczego tak chujowo mi idzie w życiu. Moją jedyną zdolnością jest pławienie się w czyimś luksusie. Znacie jakiś bogaty zadatek na męża, który nie jest gruby, pryszczaty i by mnie zechciał? :/
Grr. To wszystko przez to anime xD. Wiecie, utalentowany, odziedziczył krew i tnie wszystko na drodze. Inteligentny, przystojny, bogaty i laski lecą za nim, jak muchy. Ja też bym chciała swój harem mieć :/ Też chciałabym być ładna i inteligentna.
Samotność lekiem na wszystko.
Czyż nie..?