Zdjęcie było. Ale w innej postaci.: )
Chyba nareszcie zrozumiałam o co chodzi w tym zasranym świecie. Ogarnęłam siebie, moje urojenia i inne. Powitałam nową mnie. Mam nadzieję, że taką pozostanę. Jeśli zdupczę, będzie to znaczyło, że jeszcze nie pora na zmiany. Chcę spróbować .A nóż widelec się uda. Postanowienia? W dupie mam to, co inni mówią, piszą, myślą na mój temat. HATERS GONNA HATE. Druga sprawa. Postaram się więcej angażować. We wszystko. Nie ma nic na odwal. Nie ma rzeczy niemożliwych.
Dodatkowo w moich notkach co jakiś czas będą pojawiały się linki, do stron z różnego typu akcjami. Czytając, udostępniając na Facebooku ,czy nawet przekazywując ustnie informacje innym, możemy coś zmienić. Nawet jeśli link tutaj, na blogu, otworzą trzy osoby. Zawsze coś. Liczy się każdy gest. A więc wierzę, że go macie.
A co dzisiaj? Wstałam 7:30. Bez ochoty do życia. Bez ochoty na nic. Tym bardziej na dziewięć godzin w szkole. Myśl, że dzisiaj Walentynki w ogóle mnie odrzuciła. Święto ? Nie dla mnie. Nie rozumiem jego sensu. Jeśli się kogoś kocha, to znaczy, że okazuje się tej osobie jak najwięcej miłości. Codziennie. Spędza się z drugą osobą jak najwięcej czasu. Tak jak to robi w Walentynki. Bo po nich znowu ludzi ogarnia szara rzeczywistość. Pochłania ich praca. Brak czasu. Jestem pewna , że są wyjątki. Co do miłości: Nie liczy się nawet odległość.Wysyłanie czerwonych karteczek w kształcie serc- bez sensu. Przynajmniej dla mnie. Tak więc co robię w Walentynki? Oglądam Nocny pociąg z mięsem. Przy okazji polecam.
Okej. To tyle miałam dzisiaj do powiedzenia. ;d
Dzięki za wejście. Skomentuj, jeśli możesz.
PIERWSZA AKCJA:
Wiktoria- dziewczynka chora na mukowiscydozę. Jak pomóc? Wystarczy, że zapytasz rodziców, czy oddają na coś swój 1% podatku. Jeśli nie- zaproponuj , aby oddali go Wiktorii. Aby wsparli jej rodziców. Choć w małym stopniu zmniejszyli koszty związane z leczeniem .
Tutaj link: http://wikolinka.wordpress.com/1-dla-wikusi/