Już wiem czemu do szkoły szłam tak spanikowana (nawet do torebki misia wsadziłam). Ten rok jest tak orkopny, że na to brak słów. Nauczycielkę gegry nam zmieniają na taką koszmarną jędzę, od biologii w sumie też. Ciągle na 8:00 tak jak w tamtym roku. Nie wspominając o tym ******** ****** w dupę jego ****** mać basenie, na który mamy uczęszczać.
Dlaczego nigdy nie mogą zrobić tak żeby uczniowie też mieli jakaś radość z chodzenia do szkoły? No matko!
Oczywiście są plusy, niewielkie ale są.
Ale to i tak nie zmienia faktu, że ten rok szkolny to będzie tragedia, a ja będę zmęczona już po pierwszym dniu.
I jeszcze się z matką pokłóciłam...