Nie, na serio, dziwna mina....jakoś tak....no poprostu dziwna! No spójrzcie ona jest naprawdę dziwna...jak u eskimosa nie obrazając oczywiście
W niedziele byłam na "Alicji w krainię czarów" z Mariuszem (informatyk, studiował w Toruniu, projektuje gry komputerowe, wiecej nie wiem, oprócz tego że jest nieśmiały) i z Anetą (ogólnie rzecz biorac, jej charakterystyke można określić jednym słowem: psycholog-psychol (teoretycznie to dwa słowa, ale dzięki znaczkowi już jest jednym)). A no właśnie....wspominałam jak w kinie oglądałyśmy reklamę samochodu, a ania "wiesz, poznaje ten samochód...tylko nie pamiętam po czym!" a ja inteligetna narażam swoje życie i zdrowie i odpowiadam "po tylnych siedzeniach?!" Auuuuć bolało... po co mi to było? okazało sie i tak ze to samochód jej dawnego "misiaczka (bleeeee...)"
W kinie mądra uparłam się na spodnie...Mariusz mi pomagał wybrać, okazało się, ze mamy podobny gust, on nie lubi spodni z nadmiarem dziur i ja tak samo...bez skojarzeń....no a potem, jak zwykle ja jedna nie rozkojarzona wzięłam bilety, a że na moje szczęście nie miałam rąk, to wsadziłam je do popcornu, podaje facetowi a on je bierze i mówi: "to mnie zażyło! pierwszy raz w pracy!" buhahaha...jakby nie było gorszych rzeczy jak np wylądowanie kosmitów albo zaatakowanie przez yeti biednej małej samotnej dziewczynki wracającej do domu przez śnieg i mróz, która się nie boi nawet wstrętnego Kudłacza...i jako jedyna wzięłam okulary...matko to się dobrali nie ma co, oboje tak samo rozkojarzeni
Po filmie byłam w dziwnym humorku...taka wesolutka, biegłam przez tunele nie zważając na zdziwione miny warszawiaków...mało tego, zeby jeszcze większą wiochę zrobić, biegłam za rączkę, najpierw z anią a potem z matkiem... Oto ja, 15 latka, która robi wiochę na całą warszawę...swoja drogą, to ciekawe, przecież oni mnie nie znają, nawet nie zapamiętali....dziwnie byłoby, gdyby ja jakieś 10 lat później, kupuję bułki w piekarni albo bilet lotniczy, a pani się pyta: "zaraz, zaraz córuś...czy ja cię już gdzieś nie spotkałam? wydajesz mi się dziwnie znajoma, zaraz zaraz tylko znajdę moje patrzałki, wyglądasz jak ta, którą akurat wyprowadzono na spacer z Tworek jakieś...hmmm 10 lat temu?"... ta moja radość mnie zabiję..... dobra, a teraz jaśniejsza strona medalu, jakby rzekomo była w tej sytuacji, kiedy sobie tak hupsiałam i hopsiałam, aneta powiedziala, ze poruszam się jakimś dziwnym krokiem jazzowym, który ona zna, a ja nie....żeby jeszcze było lepiej, mariiusz dodał: "aneta opowiadała, że jak miałaś 8 lat, pokazała ci układ taneczny, który ty lepiej zatańczyłaś od niej" hehe ma się talent:) ale nie na tym nie koniec komplementów, bo właśnie w tym momencie wchodzi na scenę aneta, której nigdy tego nie zapomnę, to był pierwszy komplement w moim życiu dotyczący tańczenia (chociaż pewnie nie, ale na potrzebę podtrzymania czytelnika w duchu, że to była podniosła chwila, pisarze różne rzeczy wygadują) i powiedziała: "niezła jest" zależy oczywiście w jakim sensie...ale wolę utrzymywać, ze to było odnioślę do tańczenia
Dzisiaj rano opowiadałam bajki matkowi o księciu edypie z palnety Ksoraks (albo Xorax jeszcze nie wymyśliłam jak się bedzie pisało) o tym jak przeżywa przygody na planecie ośmioludków, a także jak walczy z Kremołaczami, na planecie Ynti i Anty, gdzie wszystko jest odwrócone, nawet osobowści ludzi z części planety Ynti. Edyp, dzielny wojownik, miał uratoać Yntię i rozbić szmaragdową szkatułkę na wysokiej wieży antenowej, gdzie byłaby zawarta sól, której nienawidzą kremołamcze, a która pomoże ich zapędzić w podziemia. O taka wyobraźnia, to po tym filmię..."tylko wariaci są coś warci"
I czego to ja się dowiaduję? że mogłam pójść na Bednarską, ale moi rodzice, uwazali że coś się biednej uleńce stanię... no rzeczywiście ja to taka strachliwa...
Przez 48 h spałam może 9...jestem niewyspana i to jak! Normalnie usypiam na stojąco...
Tylko obserwowani przez użytkownika krzemula
mogą komentować na tym fotoblogu.