Nudzi mi się... nie chce mi się z nikim sprzeczać, żyje tylko we własnym świecie (zresztą dosyć dużym) między werą, aniołkiem i nati....buuu czuje się taka ograniczona, mimo że mój świat przyjaciół kończy się na...prrr....pieninach...no tak dosyć daleko, tylko około 5-6 godzin jazdy, ale cóż, czego się nie robi dla przyjaciół
Jak były kiedyś "czwartkowe obiadki" to my mamy "środowe kawki" (zgadnijcie, kto wymyślił nazwę) i są super.... dużo rzeczy sie dowiaduje, ot takich ciekawych, ciekawskich...i mogę wygłaszać swoje teorię na temat ludzkiej natury, z czego jestem zadowolona, bo wreszcie mogę sobie ponarzekać w spokoju.... co prawda, faktycznie, nati zna je na pamięć, ale aniołek nie! no i muszę komuś je przedstawić, bo cóż....wiem, że keidyś na tym wyjdę dobrze
Dzieciaki są cudne!!! Chociaż Natalka jest dziwna (nie nasza Nati, chociaż ona też) ale Julka mnie uwielbia po tym jak jej powiedziałam, że jest ładna.... odwzajemniłam komplement! Tylko doweidziałam się, że w chińczyka mam nadzwyczajne szczęście: cały czas 5! I byłoby dobrze, gdyby nie od początku gry, bo przez jakieś 40 rund nie mogłam wyjść pionkiem i mnie prawie nie zżarły nerwy, bo się zastanawiałam czy ze mną jest coś nie tak, i czy moje słynne szczęście mnie nie opuściło.... ale w końcu doczekałam się 6, i na moje głupie szczęście (nie obrażaj się, fortuno! nie słyszałaś tego) dzieciakom się znudziła gra....co też było przeze mnie, bo zaproponowałam konkurs na najładniejszy rysunek.... ktoś kiedyś powiedział, że byłabym dobrą matką, i musi w tym coś być....początkowy temat: rysunek kuli ziemskiej (dzieciaki były wniebowzięte) wera podchwyciła pomysł i zaproponowała pisanki (dzieciaki piszczały z radości). No to co Krzemcio wymyśliło: że po namalowaniu, przyczepimy wstążeczki i powiesimy na oknach albo nakleimy.... no to odrazu dzieciaki, w szczególności julka, wzięły się do roboty, co mnie zdziwiło, że nawet chłopcy zaczęli malować.... jedno jest dobre (właściwie kilka rzeczy jest dobrych), że mam wreszcie chłopaka do przytulania! A nawet kilku! Ahhhh spełniło się moje marzenie, może nie dokońca, ale czego ja mam wymagać....
Na hiszpańskim było cudownie: byłam jedna na całą grupę chłopców....i nie powiem, czego się dowiedziałam, a się dowiedziałam ciekawych rzeczy.....nawet tego, że chłopcy nie myślą tylko o jednym.....
Ostatnio mam taka metodę na aniołka: jak chce zagrać w taką jakąś dziwną, chyba psycholo-kulkę to "mruczę" jej do ucha....a jak mi nie daje po 20 sekundach to dosyć mocno dmucham w ucho, co niestety kończy sie chwilowym otępieniem aniołk. A przy okazji mamy nową grę z nati: "rozbieranie aniołka na wesoło!" zgadnijcie kto wymyślił
Nati dzisiaj mi powiedziała, że mój chłopak będzie mieć ze mną wesoło...zależy w jakim sensie...a właściwie, dlaczego będzie mieć wesoło?!
Tylko obserwowani przez użytkownika krzemula
mogą komentować na tym fotoblogu.