photoblog.pl
Załóż konto

125 - urlopowe (nie) szczęście

Chciałem wstawić inne zdjęcie ale nie dało rady.

 

Pierwszy tydzień urlopu spędziłem w Zuzeli z rodzicami wspomnianym już tu kuzynem Wichurą, jego żoną i trójką dzieci. Wszystkie dni wyglądały podobnie: zabawa z dzieciakami, pomoc rodzicom, rozmowy kompiele w basenie i spacery.

U nich jeszcze dochodziła wieczorna flaszeczka co ja wymieniałem na cyderka lub sumersby.

Był tylko jeden mały problem. Bo by w spokoju skręcić i zapalić wesołego papierosa musiałem zgubić ogon czyli Dawida (5l) oraz oraz biegającego za nim Daniela (2,5l). Całe szczełście miałem pomoc w postaci Leny (9l). Podczas jednej z gonitw schowałem się w altanie położyłem się na kanapie i wyjrzałem za stołu by zobaczyć czy ktoś idzie, i szedł a ja chowając się rozwaliłem łuk brwiowy o wystającą deskę. Gdy przyszedł piątek i przyjechał mój brat ja doszedłem do wniosku że czas na mocniejsze % a Wichura że czas na THC. On tamtego wieczora nie mógł przestać się śmiać a ja dnia następnego nie mogłem pozbyć się myśli samobujczych.

 

Drugą część urlopu spędziłem odpoczywając od wszechobecnych owadów i dzieci w Zielonce.

W środę kupiłem rower i uprzedzając fakty nacieszyć się nim mogłem dopiero tydzień później w czwartek bo następnego dnia pojawiły się bóle w boku.

W piątek rano ból stał się nie do zniesienia więc poszedłem do przychodni by usłyszeć że wolne terminy są w poniedziałek i zobaczyć pod każdym z dwóch gabinetów gromatkę emerytów.

Poszedłem do apteki poprosiłem coś na przeczyszczenie wierząc że bóle i niemożność złamania się są winą przypadkowo połkniętych pestek wěśni.

W sobotę pojechałem do szpitala z Wołomina po 9h czekania wysłali mnie na Pragę mówiąc że wypadł mi kamień nerkowy a oni są zbyt głupi by coś z tym zrobić. Tam dali mi 3 worek ketanolu i powiedzieli że oni z tym nic nie zrobią bo jest za daleko i muszę go urodzić. Tam też się co prawda zeszło bo om system wariował i musieli wszystko pisać ręcznie.

I tak po 13 godzonach wróciłem do domu by zjeść pierwszy posiłek od 23h.

W poniedziałek urodziłem w krzakach w pracy a wieczorem gdy w końcu mogłem wejść na rower zerwał mi się łańcuch.

Od tamtej pory profilaktycznie kupuję małe łomżę (tz. Granaty) i nawet mi smakują.

Bez bolesnego i pogodnego urlopu jeśli ktoś jeszcze nie miał

Dodane 8 SIERPNIA 2021 ze strony mobilnej
158

Informacje o krawcu999


Inni zdjęcia: 2025.07.29 photographymagicKrwawodziób slaw3001549 akcentovaWiele hanusiekSłynne gofry nacka89cwa:) nacka89cwaPark maszynowy. ezekh114everything must change dawsteTaka sytuacja. biesikBudzikom śmierć bluebird11