Narastająca złość, gniew.
Ciągle płaczesz, kochanie.
Czas dorosnąć, powinnyśmy być jak dorośli.
Nie, nie, nie, nie.
Chcę być dzieckiem.
Nie zabierajmy sobie nawzajem tego co tak cenne.
Nie, nie, nie, nie.
Przytul mnie i nie płacz już więcej.
Twoje łzy palą w serce.
Tysiąc sposobów by powiedzieć ,,żegnaj".
Tysiąc sposobów by uronić jedną łzę.
Tysiąc sposobów by założyć kapelusz,
nim po raz ostatni wyjdziesz na zewnątrz.
Więc wołam: -Żegnaj, żegnaj, żegnaj!
Krzyczę tak głośno, głośno
bo następnym razem, gdy odzyskam głos,
może być już za późno.