kolejnych kilka dni wyjętych z życiorysu.
proszę o tydzień urlopu od świata,obowiązków,zapisanego małym druczkiem terminarza zajęc,planów i pętelek.
nie pogniewałabym się też,gdyby ominęły mnie klasowe mikołajki, nerwowe poszukiwanie pomysłu na prezent wcale nie sprawia,że czuję tę 'wspaniałą,ciepłą atmosferę najbardziej magicznych dni w roku'.
nie zmuszajcie mnie do słuchania świątecznych piosenek na każdym kroku i w każdej możliwej aranżacji. nawet śpiewanie 'Bad Romance' na dwa głosy nie cieszy już tak,jak kiedyś.
proszę o jeszcze jeden upośledzony dzień tygodnia,gdzieś pomiędzy sobotą a niedzielą. proszę,żeby czas w niedzielę zatrzymał się około osiemnastej i nie pędził dalej.
niech mnie ktoś kopnie,uderzy,zrzuci z krzesła i każe się wziąc w garśc,błagam!