Piękne jest to, kiedy znasz jakiś album niemal od premiery i w końcu, po 25 latach pojawia się reedycja na winylu :)
Dokładnie tak jest w tym przypadku. Zespół 'A' poznałem jeszcze chyba nawet przed Blink 182, a już na pewno przed Green Day'em. Pierwszy numer jaki usłyszałem na Niemieckiej stacji Viva/Viva 2 to z pewnością było "Old Folks" z tej właśnie płyty. Ale ten numer nie wciągnął mnie jeszcze tak bardzo. Dopiero późniejsze "I love lake tahoe" które było jeszcze bardziej lubiane przez niemieckie stacje, jak i przeze mnie i mojego ówczesnego kumpla Karola, który w tamtym czasie też miał zajawkę na podobną muzykę co ja.
"A Vs. Monkey Kong" to wydanie na podwójnym winylu. 14 piosenek, tak jak w oryginalnej wersji na CD. Wyszły bodaj 3 wersje, łączny limit wszystkich to 1000: jedna wersja limitowana do 500, druga do 300, a moja, najrzadsza wersja limitowana do 200. Wyróżnia się tym że była nieco droższa, bo dodatkowo jest tu specjalna koperta na której jest też wpisany ręcznie numer limitki. I mój ma nr 59. Ogólnie bardzo ładne wydanie.
Premiera tej wersji płyty nieco się opóźniła, bo produkcja koperty się przedłużyła i zostałem o tym poinformowany mailowo. Miły gest, bo dodatkowo obiecano drobny upominek. Okazała się nim płyta flexi kapeli "Her Head's On Fire". Takie o, da się słuchać :)
No i "A Vs. Monkey Kong" jest już trzecim z czterech albumów "A" wydanym na winylu. Niestety nie mam pierwszego, bo ukazał się tylko pierwszy, oryginalny nakład z 1998 (album wydany oryginalnie w 1997), ale nie jest to łatwe do zdobycia.
Czwarta płyta "Teen Dance Ordinance" nie ukazała się na winylu i jest raczej olewana nawet przez sam zespół, więc nie liczę specjalnie na jej wydanie. Ale szkoda, bo to świetny album!