Dzień jak co dzień...

Znowu tracę poczucie czasu...

***

Mamy dni naszej zapyziałej wiochy.Cyrk na kółkach.Mogliby choć jeden jedyny raz postarać się zaprezentować jakiś ciekawy program.No tak ale po co się starać...

Wczorajszy dzień również nie zalicze do udanych.Pogoda była w porządku,nie licząc oczywiście przymrozku w nocy dzięki któremu uparcie męczy mnie katar.Byłam,widziałam i zastanawiam się czy to byl czas stracony...bo w ciągu tych 9 () godzin mogłam zrobić tyle pożytecznych(albo i nie ) rzeczy.Cieszy mnie jedynie fakt że miałam okazje porozmawiać ze znajomymi-z niektórymi widuję się naprawde rzadko...

Kolejny plus w tym wszystkim??

1)Występ zespołu braciszka

2)Orkiestry.

Było świetnie,choć zawsze można wszystko wyćwiczyć do perfekcji aczkolwiek ja byłam całkowicie usatysfakcjonowana występami obwydu tych grup.Jednocześnie jestem niepomiernie zdziwiona faktem że jeszcze istnieje pewna grupa osób która chce cokolwiek robić,w cokolwiek się angażować...Tylko pogratulować wytrwałości

Z racji mojego rozwiniętego do granic możliwości lenistwa postanawiam olać szanownych Boys'ów dzisiejszego wieczoru,zostać w domu i poromansować z książką -z którą jeszcze nie wiem.Najprawdopodobniej autorstwa p.Fox,ewentualnie Cortazara

Bo to jest doprawdy o niebo lepsza perespektywa niż patrzenie i słuchanie na tych zdziadziałych disco polowców.Chcę sobie również oszczędzić oglądania śliniących się na ich widok 'różofffych piętnastek'

Bo disco polo to ZUOOOOOOOOOOOOOOO

I w dalszym ciągu jestem zła na pana Adasia Takie tłumaczenia kochany to Ty sobie możesz za przeproszeniem w doopke wsadzić