Moj ojciec powiedzil, ze powinnam schudnac. No wiec... kilka razy zmuszalam sie do wymiotowania. (Odchudzam sie co tydzien i nie idzie mi zbyt dobrze:/). Wiem, ze to jest beznadziejne... Jeszcze tego brakowalo, zebym oprocz sznyt na ciele miala jakas bulimie... A co do ciecia sie. Nie tne sie juz tak czesto jak kiedys. Chyba dzieki mojemu dobremu humorowi(na tyle ile potrafi byc dobry) dzieki kilku osoba. Pewnie dziwnie to wszystko brzmi teraz, kiedy jestem w miare szczesliwa. Kiedy nie jestem wsciekla. Poprostu pisze to teraz bez emocji. Przede wszystkim bez ZŁYCH emocji. Gdybym mogla cofnac czas. Gdybym mogla to NIGDY nie siegnalabym po zyletke czy co tam siegalam najpierw. Wystarczy cos smutnego, wyzuty sumienia czy poprostu wspomnienia. Te, o ktorych pisalam. Od razu sie cielam. Chyba nie powinnam tego pisac w czasie przeszlym... Najczeciej siegam po cos bardziej tepego od zyletki. Lubie wkladac w sznyty troche sily. xD jak to brzmi. Poprostu juz sie do tego przyzwyczailam. Oczywiscie, ze potem sa wyzuty. ''dlaczego to znow zrobilam?'' ''co to dalo?!' 'teraz trzeba uwazac zeby nikt nie zauwazyl...' Niektore blizny zastana na zawsze. Na dloni, na nodzie i nadgarstku. Te widac najbardziej. Tak... najgorsze jest to, ze to nie jest tylko cieka jasna linia. Nienawidze siebie za to. Minal juz miesiac, jak nie wiecej. Nie wiem, czy jestem w stanie przestac. Tak na dobre. Tne sie juz jakies 4 lata... miesiac czy dwa przerwy chyba nic nie znaczy. Wiem, ze sie od tego uzaleznilam. Nikt o tym nie wie. Wiedzila tylko 1 osoba, ale mysli, ze juz przestalam... Nie mowie o swoich problemach 'przyjaciolka'(jak ja nienawidze tego slowa) Wole wszystkie emocje, zale, smutki itd. nosic w sobie. Pisze je tylko na phb. Na codzien moja twarz malo 'mowi'. Jest baz wyrazu. Wiekszosc osob mowi, ze jestem 'smutna' moze i tak, ale nie bez przerwy. Poprostu wiecej mysle od innych. Mam wrazenie, ze nikt wokol mnie nie parzy. Tak. Nie widza tego, czego powinni widziec. Kiedy tak slucham ludzi to zal mi ich. Rozmawiaja o takich malo istotnych sprawach. Za duzo mowia, a za malo mysla. Ci, ktorzy siedza spokojnie. Po ich twarzach mozna tak wiele powiedziec! Nawet nie zdaja sobie z tego sprawy. Nie bede tu opisywala wszystkich. Moze tak trudno jest mi powiedziec, ze kogos lubie wlasnie dlatego. Ludzie mnie irytuja. Kazdy z osobna. Moglabym siedziec cicho i przypatrywac sie wszystkim. Mozna w ten sposob prawie slyszec ich mysli. Kiedy chca cos ukryc to to widac. Malo osob zauwaza tak istotne rzeczy. Tak latwo ich zwiesc. Tak latwo wszystko oceniaja. Potrafia sobie tyle rzeczy wmowic. Np. Powiedzmy Olka. Urwala sie z lekcji. Przechodzila akurat obok mnie. Z jej twarzy wiedzialam wszystko. Wydaje jej sie, ze potrafi sie maskowac. To nie prawda. Wszyscy oprocz 3 przyjaciolek, ktyrym powiedzila o co chodzi uwierzyli, ze sie źle czuje, ze chyba ja choroba bierze. Kur.a! Przyjezyjcie na oczy! Czy wy naprawde nic nie widzicie?! Tak... grajac w butelke i robiac zwale na duzo sie nie dowiecie. Chyba poprostu jestem bardziej dojrzala od innych... Oczywiscie, nie jestem zawsze smutna zla i bez wyrazu. Bez przesady.
Magda(niech bedzie) mowila mi o swoich problemach. Tak paprostu siedzilysmy i mowila mi wszystko. Wydaje sie zawsze wesola i jest baaardzo madra^.^ nie dazylam ja zbyt duza sympatia. Zmienilam o niej zdanie.
Kiedy mowila mi o tym wszystkim powiedzila, ze nie wie, dlaczego mi to wszystko opowiada. Mowila, ze bardzo mi ufa. Nawet nie wie dlaczego. Ze bardzo mnie polubila. I to co mi powiedzila wie tylko 1 osoba. Nie bylysmy w tak bliskich kontaktach, zeby mowic mi to wszystko, chociaz przez ostatnie kilka dni bardzo sie do siebie zblizylysmy. Juz sie chyba do tego przyzwyczailam. Do tego, ze tyle osob opowiada mi o swoich problemach , ogolnie o zyciu. Nie wiem czy to dlatego, ze zawsze cos poradze, albo przytule i pogadam spokojnie, czy z powodu mojego znaku zodiaku(nie bede tu wyjasniac) czy ze ogolnie z powodu mojego charakteru. Tyle osob ze mna rozmawialo tak na powanie i mowilo, ze tylko ze mna da sie tak pogadac. Hm. Szczerze to lubie to w sobie. Jednak kiedy mowia mi nawet o probach samobojczych(tak sie tez zdazalo) to ja nigdy nieopowiadam o sobie. Nie raz cos tam powiem, ale niepotrafilabym wszystkiego powiedziec. po 1. Ludzie nie wiedza co mowic. po 2.Nie ufam im na tyle, zeby sie zwierzac...
Chyba powinnam zostac psychologiem O.o