Widzimy najpiękniejsze miejsca świata. Schodzimy do prawdziwego underground'u. Skaczemy z najwyższego klifu wprost ku nieruchomej tafli wody. Tańczymy w miejskiej fontannie z przemoczonymi trampkami. Puszczamy największe latawce, jakie kiedykolwiek widziałyśmy i zachwycamy się nawet ich cieniami na piasku. Robimy sobie tatuaże, których nigdy nie będziemy żałować. Oddychamy cudną solą w powietrzu. Śpiewamy te sentymentalne, disneyowskie pioseneczki o miłości. Śmiejemy się serdecznie z nas nawzajem i odrobinę szyderczo z tych, co zostali za nami. Daleko, daleko za nami. Pstrykamy zdjęcia moją wcale-nie-lustrzanką, by potem powiesić je na tablicy korkowej. Zajmujemy się nicnierobieniem i oceniamy kształty poszczególnych chmur. Jedna przypomina Królika z Alicji w Krainie Czarów, inna wygląda niczym Freddy Kruger albo Edward Nożycoręki w zależności czy uznać wypukłość na głowie za bujną fryzurę czy kapelusz. Odwiedzamy bar w Tokio wśród burzy neonów, emo grzywek i perwersyjnych Azjatów. Mkniemy po asfalcie brudnym autem z otwartym dachem. Mijamy kolejne kaktusy na wcale nieprzygnębiającej pustyni. Poznajemy cudownych ludzi i "tymczasowe drugie połówki". Widzimy jednorożce i nie jesteśmy z tego powodu smutne. Wychodzimy ze Sklepiki z marzeniami, wciąż mając swoje dusze. Spijamy szampana z płaskich brzuchów. Żeglujemy po zachodzie słońca, słuchając cichego szumu fal. Oglądamy kolejny głupi film o zombie i wybuchamy śmiechem na widok odpadających kawałków mięsa. Gramy rozemocjonowane na konsoli, wymachując joystickami. Myjemy włosy szampanem o zapachu arbuzowej gumy do żucia. Koncertujemy do upadłego w tle alternatywnych bogów. Biegniemy w maratonie dla totalnych amatorów. Siedzimy przy ognisku na kamienistej plaży i jemy ulubione chipsy. Walczymy ze sobą bagietkami. Jeździmy na oldschoolowych wrotkach ze słuchawkami w uszach. Czytamy książki, traktujące o Filozoficznych i Poważnych Pytaniach. Przechadzamy się po uliczkach miasta w poszukiwaniu nocnych skrzypiec i akordeonu. Spotykamy naszych mężów, którzy od dawna na nas czekali.