Ilu ludzi jest wartych tego, by sądzić, że będą na zawsze?
Ilu z nich nigdy Cię nie zawiodło?
Czy kiedykolwiek w jakichkolwiek kontaktach ludzkich istnieje pewność?
Czy jeśli nie, to nie są one prawdziwe?
Kilka ostatnich lat myślałam, że ludzi, którzy są wobec mnie lojalni i uczciwi
O których mówię że kocham i ufam mogę policzyć na palcach obu dłoni.
Ostatni rok pokazał mi, że wystarczy jedna dłoń.
Nienawidzę zakłamania.
Nienawidzę osób, które składają wielkie deklarację przyjaźni i wykładają na Ciebie w pewnej chwili, jak gdybyś nigdy nie istniał i przez kilka lat nie był na ich zawołanie.
Bez pozdrowień teraz i kiedykolwiek, bez kitu.
Pewnych zachowań nie potrafię zapomnieć.
I nie godzę się na to, jak inni zapominają co i kto ich kiedyś zraniło.
Może mało wiem o sobie, ale nie mijam kogokolwiek i nie minę przy czym musiałabym zamiatać spojrzeniem podłogę.
Brak możliwośći dostrzeżenia własnych błędów, ego, czy zwykła duma?
Czy można mówić o dumie aprop ludzi, którzy nie potrafią wydusić przepraszam?
Dawno się tak nie rozpisałam.
Dziewczyny niedługo wracają i cieszę się na to najbardziej na świecie!
Chcę z wami pogadać i wkońcu poczuć płynącą od was normalność.
Dziś dotarło do mnie jak wiele rzeczy straciło sens, znaczenie i umarło na końcu.
Priorytetem matura!
Pokaże im wszystkim jeszcze, że ilość nieusprawiedliwionych godzin, czy graniastoslupy czy jakikolwiek inny chuj nie jest w stanie powstrzymac mnie przed sprecyzowanym planem życiowym.
Świat jest pełen dobrych ludzi.
Trzeba tylko dobrze te osoby odnaleźć :)
A wszystko wraca, wróci do mnie i wróci do nich.
I to jest największe pocieszenie.
No i Twoja obecność, bo nadałeś mojemu życiu nowego sensu.
Wróciłam z książnicy w towarzystwie Linapki i Żony.
Teraz robię kawę
3/4 wody, resztę dolać mleka 2 łyżeczki kawy. Sypanej!
A do tego ferdydurkę :)
Dopnę swego.