Dokąd zmierzam?
To pytanie zadawałem sobie w 2019 i nie zanosi się, żeby w 2020 było inaczej :D
Jednak rzeczywiście, sporo się wydarzyło od ostatniej obecności, więc mam sporo do nadrobienia.
Listopad.. To wyjątkowo dla mnie ciężki czas, pamiętam tylko tą pustkę w której siedziałem. Niezależna ode mnie, beznadziejnie bezsilna i wszechogarniająca.. Przez brak pracy wisiało nade mną widmo porzucenia dotychczasowego życia i powrót w rodzinne strony co do teraz przepełnia mnie grozą. Nie to że w domu mam źle, ale w większości nie mam już dokąd wracać.. 99% znajomych już też wyjechało, więc zostałaby mi jedynie alienacja. Dodatkowo mniejsze miasteczko to mniejsza szansa na dobrą pracę, więc tym bardziej nie chciałem wracać.
Grudzień.. Nieprzewidywalny i pełen nadziei.
Po pół roku składania CV nagle odzywają się do mnie 3 firmy, z czego wybieram jedną.. Nowo otwierająca się "burgerownia" przyjmuje mnie na bar. Jak na dobry początek jest to całkiem dobra opcja, zwłaszcza że pozwala mi zostać w Lublinach :D Oswajam się z ekipą, nie mam czasu na depresyjne myśli, w wolnych chwilach pomagam randomowi napisać licencjat.. Podczas gdy zaczynam zgrywać się z nową ekipą pojawia się oferta pracy w moim zawodzie, w urzędzie mojego rodzinnego miasteczka.. No cóż, zgodnie z zasadą "i tak mnie nie przyjmą" złożyłem swoje podanie.. I tak żyjąc w niepewności pojechałem na sylwestra do starych znajomych, wyjątkowo bez podsumowań ani bez marzeń na nowy rok.. Chyba że liczyć chęć spełnienia marzeń dla wszystkich moich ziomeczków.. ;) Nowy rok, stary ja xd
Styczeń.. Czas sobie goni, uczę się nowych rzeczy w nowym miejscu pracy, jadę windą spiesząc się na moją zmianę..
I cyk.. nieznany numer. Odbieram.. Okazuje się że dostałem się na rozmowę.. Termin ustalony, a ja mając pełno w gaciach nie wiem co ze sobą zrobić.. Nie przepracowałem w sumie nawet pełnego miesiąca tu gdzie jestem, bo zacząłem od połowy grudnia, a już mam się zwijać? Czuję się troszkę jak z "Oszukać przeznaczenie" po czym i tak prawda wychodzi na jaw- że się kurwa nie da.. I niby powinienem się cieszyć, bo gdyby się udało, zawsze miałbym już jakąś sensowną pozycję w moim CV, ale naprawdę nie chcę się żegnać z tym życiem. Mam przeświadczenie że zostając w domu zamknę sobie okno na świat i będę siedział w swojej złotej klatce do czasu aż mnie ktoś z niej nie wywali z uwagi na zmieniające się poglądy polityczne..(!) Na rozmowę i tak pójdę, ale nie wiem czy się zdecyduję..
Dlatego mnie nie było.. Mimo tego że jednak jestem raczej nudny, nie narzeka na brak wrażeń ;)
2 LIPCA 2025
25 CZERWCA 2025
11 MAJA 2025
23 MARCA 2025
27 LUTEGO 2025
16 LUTEGO 2025
11 LUTEGO 2025
3 LUTEGO 2025
Wszystkie wpisy