- Wszysto w porządku? - zapytał Maciek.
- No nie bardzo. - odpowiedziałam.
- A co się stało?
- Mama powiedziała o wszystkim tacie... No i jest afera.
- O kurde. Przykro mi.
- Odwieziesz mnie do domu?
- Jasne. - wróciliśmy do samochodu, po chwilii byliśmy już pod moim domem.
- Nie chcę tam wchodzić.
- Nie musisz. Możemy pojechać do mnie.
- Nie, no. Dzięki za wszystko. Pa. - powiedziałam i wyszłam z samochodu. Otworzyłam drzwi, zdziwiło mnie to, że nie słyszałam żadnych krzyków. Nie tego się spodziewałam. Weszłam do kuchni, ale nikogo nie było. Poszłam do pokoju brata.
- I jak? - zapytałam.
- Nie pytaj. Tato się wściekł, spakował swoje rzeczy, a mama gdzieś wyszła, nawet nie wiem gdzie.
- No to pięknie. - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Wzięłam rzeczy i poszłam pod prysznic, chciałam zmyć z siebie wszystkie problemy dzisiejszego dnia. Miałam dosyć. Po kąpieli wróciłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Po chwilii usłyszałam dzwonek mojej komórki. Maciek.
- Tak? - odebrałam.
- Przepraszam, że tak późno, ale chciałem wiedzieć, czy wszystko w porządku.
- Pomijając to, że tato się wyprowadził, a mama zniknęła, to tak, wszystko w porządku.
- O kurde.
- Chcę się położyć. Do zobaczenia kiedyś tam.
- Ejej! Nie do kiedyś tam, tylko do jutra. Zapomniałaś o obietnicy?
- Wiesz, że w taiej sytuacji...
- O nie nie moja droga. Nie wykręcisz się! Jutro jedziemy do Tarnowa i koniec! Będę u Ciebie o 10. Do zobaczenia. - oznajmił i się rozłączył, tak, że nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Ale może taki wyjazd dobrze mi zrobi? Zapomnę na chwilę o tym wszystkim. Nastawiłam budzik i po chwilii zasnęłam. Rano obudziłam się jakoś o 8. Zeszłam na dół, gdzie spotkałam mamę.
- Cześć kochanie. - zaczęła.
- Hej.
- Domyślam się, że wiesz już o wszystkim?
- Taa.
- Po wczorajszym wyjsciu taty pobiegłam za nim, długo ze sobą rozmawialiśmy, ale nie udało nam się dogadać.
- Dziwisz się?
- Nie. Chłopaki jadą na parę dni do cioci do Opola, może pojedziesz z nimi?
- Em. Nie. Jadę dzisiaj z kolegą do Tarnowa?
- Na długo?
- Nie wiem, jak wrócę to będę. Wybacz, ale muszę iść się przygotować. - wróciłam do swojego pokoju, nie mogłam już z nią dłużej rozmawiać. Nie wiem czy jej kiedykolwiek wybaczę. Spakowałam się i przebrałam. Równo o 10 zadzwonił Maciek, że jest już pod domem, więc wyszłam. Przywitałam się z Janowskim i ruszyliśmy. Oczywiście od razu zaczęliśmy się wygłupiać, nawet mi się humor poprawił. Zatrzymaliśmy się gdzieś za Wrocławiem, na jakiejś stacji benzynowej. Wyszłam z samochodu za Maćkiem, który tankował auto.
- Masz tu portfel? - zapytałam.
- No mam.
- Daj.
- Po co?
- No daj! - chłopak wręczył mi portfel, po czym poszłam na stację, by kupić sobie 'pare' potrzebnych rzeczy na drogę. Tak się jakoś złożyło, że wyszłam z pełną torbą.
- Ładnie mnie wykorzystujesz. - powiedział żartobliwie Maciek, gdy weszłam do samochodu.
- To ty mnie tu zaprosiłeś, więc nie marudź.
- Nie marudzę, bardzo mi miło, że ze mną jedziesz.
- No widzisz? Ale spokojnie, pomyślałam również o Tobie. - powiedziałam i wręczyłam mu lizaka, po czym zaczęłam wyjmować rzeczy z torby. Jakieś chipsy, Energy drink, żelki, pepsi w puszcze itp.Po godzinie, zgodnie z przewidywaniami, nic już nam nie zostało, najedzona, zasnęłam. Obudził mnie Maciek.
- Wstawaj!!
- A musisz się tak wydzierać?
- Muszę. - wyszliśmy z samochodu, Magic wziął nasze torby i poszliśmy po klucz do recepcji. Gdy zabrał tylko jeden spojrzałam na niego pytająco.
- No co? - zapytał.
- Jeden klucz? Jeden pokój? - odpowiedziałam pytaniem.
- Jedno łóżko...Nie no, dwa łóżka. Ale w jednym pokoju.
- A to dlaczego?
- Bo nie poinformowałem trenera, że przyjadę z kimś?
- Zrobiłeś to specjalnie.
- Wcale nie. - uśmiechnął się. - Idziesz czy nie?
- Idę, idę. - weszliśmy do pokoju, Maciek nakazał mi się szybko przebrać, bo mieliśmy tylko 10 minut by dojechać na stadion. Tak też zrobiłam, wzięłam torebkę i aparat. Kilka minut później byliśmy już na tarnowskim stadionie.