Wdech, trawienie dymu, wydech. Rak w szarym obłoczku. Chmurka zapomnienia. Słodka, podłużna obojętność z nowotworu. Idealnie dopasowuje się do długich, kościstych palców. Tyle emocji i tyle porównań dla jednego idiotycznego papierosa.
Błyszczące tęczówki w kolorze jasnego piwa przesunęły się ze znudzeniem po kolorowej fotografii, leżącej przed nią na szklanej tafli stolika do kawy. Młody mężczyzna. Bardzo młody, bardzo przystojny, bardzo delikatny i bardzo... wiele wart. Smukłe palce ujęły delikatnie fotografię, by po krótkiej chwili odrzucić ją z powrotem na poprzednie miejsce.
- Więc co tym razem? Zwykłe morderstwo? A może "wypadek"? - zagadnęła melodyjnym głosem, przenosząc spojrzenie swych oczu na siedzącego na wprost niej ciemnowłosego mężczyznę. Ten, zanim postanowił zabrać głos, upił łyk czarnego, parującego płynu z porcelanowej filiżanki.
- Porwanie i dostarczenie klientowi. - rzekł spokojnie, ku zaskoczeniu dziewczyny. - Co więcej, ma być żywy i w "dobrym stanie", jeśli wiesz, co mam na myśli.
Usta dziewczyny rozciągnęły się w szerokim, nieco złowieszczym uśmiechu. Och, doskonale wiedziała, jaki przekaz kryły słowa jej "przełożonego". Energicznie podniosła swoje zgrabne cztery litery ze skórzanego fotela, odrzucając przy okazji do tyłu przeszkadzające jej pasma, mające kolor głębokiego szkarłatu. Wsunęła swe drobne dłonie do kieszeni czarnych, jeansowych spodni i wolnym krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Zanim jednak przekroczyła próg pokoju, po raz kolejny usłyszała głos owego mężczyzny.
- Katherine... - na te słowa długowłosa zerknęła przez ramię, posyłając swemu rozmówcy pytające spojrzenie. - Miłej zabawy. Pozdrów wszystkich.
- Jakbyś nie wiedział, że zawsze się dobrze bawimy, szefie. - cichy, dźwięczny śmiech rozbrzmiał w pokoju i pozostał w nim jeszcze chwilę po tym, jak piwnooka piękność zniknęła z oczu dopijającego kawę bruneta. Zgrywanie damy w towarzystwie Deana było swego rodzaju rytuałem, do którego zdążyła już przywyknąć, chociaż nie można zaprzeczyć, że zdecydowanie nie było jej to na rękę. Rzecz dziwna i w jej mniemaniu - zupełnie niepotrzebna. Ale cóż, szef to zlecenia, zlecenia to pieniądze, pieniądze to życie i względne bezpieczeństwo. Pyskować nie wypada.
"You don't turn me off, I will never fail. Things I loved before are not for sale.
Keep yourself away, far away from me. I forever stay your perfect enemy."
FACEBOOK || DEVIANTART || ASK.FM