No i po Nocy Muzeów. Szczerze mówiąc to nie wiele tej nocy zasmakowałam :P To nie znaczy, ze się gorzej bawiłam. Od czasu Majówki nie bawiłam się chyba tak dobrze. No ale zacznę od początku. Wczoraj Maciek zdawał polski ustny więc się umówiliśmy, że podejdę o 16 pod szkołę z Beaglem. Po spacerze i odrzuceniu wszystkich Pubów ze względu na godzinę zdecydowaliśmy, ze przejedziemy się do niego posiedzieć i napić się. Wreszcie widziałam jednego z jego psów :D U niego posiedzieliśmy, pogadaliśmy, popiliśmy i pooglądaliśmy film. Nie wiedzieć kiedy zrobiła się późna godzina i trzeba było pędzić na ostatni tramwaj. No ale w końcu odwiózł nas jego tata. W domu pojawiłam się około 23 i zanim się z mamą zebrałyśmy też minęło troszkę czasu. W końcu zdecydowałyśmy na Pałac Poznańskiego. Jako, że byłam tam niedawno (zbyt niedawno by zapomnieć o tej wycieczce) dla mnie nie było to najlepsze muzeum. Ale jak już mówiłam bawiłam się dobrze, wręcz wyśmienicie. Mam nadzieje na powtórkę zważywszy, że wiszę Maćkowi jeszcze piwo :D Poza tym obiecał, że po maturach uda mi się go gdzieś wyciągnąć (a raczej ja mu obiecałam, że będę próbowała :P)
Pozdrowienia:
Oczywiście dla Maćka - za słodziutkie wino domowej roboty, bez który obecnie pachnie w całym domu, bo nie codziennie ogląda się byłych chłopaków przebierających się z garnituru:P.
Uri - bo ostatnio miałyśmy wspólną majówkę, babski wieczór i będziemy miały urodziny Bartka.
Bartka - bo zaprosił nas na imieniny i grilla, bo organizujemy mu urodziny na mojej działce, bo zbyt często używa słów "To rodzina".
Justysi - bo miała z nami spędzać majówkę a nie wyszło, bo walczyła o babski wieczór, bo idzie z nami na urodziny Bartka.
Kitty - bo przyszła na babski wieczór i dobrze się bawiła, bo kombinujemy z następnym wyjazdem, bo mamy szanse się dogadać.
Kosmiego - bo się rozchorował, bo nie możemy się spotkać, bo widział mojego psa nie będąc na spacerze ze mną.
I dla Niego - bo się poddałam, bo nasz tydzień szaleństw minął bez szaleństw, bo nie wie, czy się jeszcze kiedykolwiek zobaczymy.