Kiedy jesteśmy mali chcemy szybko stać się dorosłymi. Kiedy zaś już jesteśmy tymi dorosłymi z chęcią powrócilibyśmy do tych casów, kiedy byliśmy beztroskimi dziećmi. Wtedy nie ma się tylu zmartwień i tyle deczji do podejmowania, a toim największym problemem jest to, że twoj lalka ma starą sukieneczkę. Siedząc w domu i spoglądając przez okno przypominam sobie swoje śnierzne zabawy, kiedy to razem z bratem mieliśmy po kilkanaście lat. Cieszyłam sę, kiedy ten biały puch spadał na ziemię. Wiedziałam, że znów będziemy zjeżdzać na sankach z górki przy bloku mojej babci. Mmo, że nie lubiłam śnieżek, zawsze z moim bratem robiliśmy schrony i rzucaliśmy w siebie na ewzajem śnieżkami.
Teraz zima mnie tak nie cieszy. Wyrosłam z tego. Ale jak można z tego wyrosnąć?
Jednak się da. Z wszystkiego się wyrasta. Z zabaw z bratem także. Teraz widzimy się sporadycznie dwa razy w miesiącu. Nie myślimy wtedy o wspólnych zabawach. Teraz każdy ma swój dorosły świat. Nawet nie wiecie, jak mi tego brakuje. Nie tyle zabaw na śniegu, co mojego dawnego, małego brata, który pomimo, iż był starszy ode mnie o 4 lata to bawił się ze mną jak z równolatkiem i na dodatek chłopcem.
Bycie dzieckiem jest wspaniałe. Tylko dlaczego doceniamy to będąc dorosłymi ? Zawsze brakuje nam tego co już straciliśmy i już nie odzyskamy.
Wiem, że mój brat tego nie przeczyta ale i tak to napisze. Kamilku brakuje mi naszych wspólnie spędzanych chwil.
xoxo karmazynowax