Zdjęcie z wczorajszej, wieczornej, kilkugodzinnej bezcelowej wyprawy... Wiem, że nie jest jakieś rewelacyjne i powalające, ale dodaję je dla zasady, żeby jakiekolwiek zdjęcie "odhaczyło się" przy nocie...
Fragment tekstu piosenki "Szalony Ikar" zespołu Turbo, który dzisiaj poznałem:
"(...) Na ościerz ramiona otworzył do lotu, choć serce wypełniał mu strach.
Lecz wiedział, że musi, że wreszczcie jest gotów, że wolność ryzyka ma smak.
Wciąż wyżej i wyżej, do słońca szybował aż zniknął i spłonął jak kra.
Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa, a wyścig szaleńczy wciąż trwa (...)"
Przyjazd mojej znajomej z jej ekipą survivalową okazał się wielką klapą. Moje przypuszczenia się sprawdziły... Tak jak nie mogłem się z nią dogadać na kilka dni przed ich przyjazdem, tak było i podczas ich pobytu we Włocławku. Tak też więc podczas tego tygodnia, który tu spędzili, ja spędziłem z nimi zaledwie kilka godzin. Na koniec wyjechali bez pożegnania ani jakiejkolwiek informacji odnośnie tego, że się zwijają...
Generalnie rzecz biorąc wszystko zaczyna mi się na prawdę walić... Istnieje prawdopodobieństwo, że dojdzie do czegoś, co nigdy nie przypuszczałem, że może mnie spotkać. I jeśli się to wydarzy, to będzie to zdecydowanie jedna z najgorszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkają... Niestety wpłynie to na moje życie negatywnie... Bardzo negatywnie... Nie chcę, żeby ta rzecz się stała, ale obawiam się, że nie mam na to większego wpływu...
Wiem, że nie piszę konkretnie i pewnie z Waszej perspektywy będzie to wyglądało, jak pierniczenie bez sensu, ale... Ja po prostu nie chcę się tutaj rozpisywać na ten temat i wyjawiać otwarcie o co chodzi... Kto ma wiedzieć o co biega - ten wie... Wybaczcie... Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie...
Na dodatek nieumyślnie poważnie uraziłem wczoraj jedną z najważniejszych dla mnie osób i chyba nigdy sobie tego nie wybaczę... Ja wszystko potrafię spierdzielić własną głupotą...
Wiem, że jeśli ktoś kto mnie nie zna, przeczyta tą notę to pomyśli, że jestem EMO, ale EMO nie jestem... Po prostu jest źle. Bardzo źle... I niewykluczone, że będzie jeszcze gorzej, a to dopiero początek...
Na koniec pozdrowienia dla Ogiego... Gościa, którego nie łączą ze mną żadne więzy rodzinne, a jest mi na prawdę jak Brat... I wiem, że zawsze mogę na niego liczyć... Dzięki, Brother...
Tyle na dziś... Chcecie, to komentujcie... Nie chcecie - nie komentujcie... Wasza wola...