Fota zrobiona około dwa tygodnie temu... A czemu taka? Cóż... Dlatego, że życie jest jak bieg przez gęstą dżunglę, do wnętrza której promienie słoneczne docierają tylko sporadycznie... Ja, na chwilę obecną, dotarłem do tak gęstego fragmentu dżungli życia, że słońca kompletnie nie widać...

Miałem jechać w tym roku na XV Międzynarodowy Piknik Lotniczy do Góraszki. Zaczyna się on już dziś, a ja póki co nie pojechałem, bo tata wciąż nie dał jasnej odpowiedzi CZY i KIEDY dokładnie pojedziemy... Istnieje jakieś nikłe prawdopodobieństwo, że pojadę jutro - w niedzielę, ale to nic pewnego... Czekałem na te pokazy lotnicze cały rok, a teraz, kiedy powinienem się cieszyć i wyjeżdżać na ich tegoroczną edycję - zamulam, bo jeśli nie pojadę, to jedno z największych marzeń - ujrzeć Hawker Hurricane'a (po raz pierwszy) i Spitfire'a (po raz trzeci w życiu) pójdzie się pierniczyć... Zobaczenie tych maszyn w Polsce to na prawdę rzecz granicząca z cudem...

Posprzeczałem się dzisiaj z najważniejszą dla mnie kobietą, przyjaciółką... Ponoć, jak stwierdziła - zmieniłem się, jestem inny niż kiedyś... Ja osobiście tego nie zauważam, ale może faktycznie nie jestem już sobą, tym kim kiedyś byłem, ale kimś zupełnie innym...

Letnia sesja egzaminacyjna zbliża się wielkimi krokami, nauka na szczęście jakoś idzie, ale i tak jestem na 100% pewny, że nie zaliczę teraz tych egzaminów, które zaczynają się 16 czerwca... Nadziei na cokolwiek ostatnio we mnie brak, ale zdrowy rozsądek mimo wszystko, po cichu każe mi choć trochę wierzyć, że wszystko pójdzie jak powinno, sesję zaliczę, a do Góraszki uda mi się pojechać... Tylko... Ja już chyba nie umiem w to wszystko wierzyć. To wygląda zbyt pięknie...

  Tyle na dziś, ludzie...