Jestem okropna. Strasznie zapuściłam tego photobloga.
Początek roku za pasem, nauczyciele nabierają tempa. Tak samo uczniowie. Zaczyna się zastraszanie. Byleby wytrzymać październik, wtedy wszystko powinno się ustatkować. Albo i nie. Na razie nie widzę żadnego przeskoku z gimnazjum do liceum, wszystko jest na swoim miejscu i na tym samym poziomie. Tylko klasa się zmieniła. Więcej lizusów, więcej gwiazdek klasowych, więcej... Ale do tego też się już przyzwyczaiłam. Wiodę życie istnie królewskie, choć jak na humanistę 3 czwóry z polskiego pod rząd nie są dobrym wynikiem. Za to poprawiam się w historii, coraz bardziej ją kocham. Coraz lepiej. To z czego jestem dumna to to, że nadal utrzymuję bliski kontakt z przyjaciółmi, rozrzuconymi po różnych profilach. I z tego, że zaczęłam z dystansem podchodzić do pewnych spraw. Od razu lżej, od razu mnie zmartwień. M. czasami gdzieś tam pojawia się w naszych rozmowach, ale głównie jako przebłysk starych, dobrych (aczkolwiek młodzieńczo głupich) lat. Nawet Kosmitę traktuję jak miłą ciekawostkę, która czasami uwesela szkolne życie. Nareszcie postawiłam sobie jasne cele. Zastanawiam się, jak długo przy nich wytrwam i czy będę miała w ogóle szansę, aby ewenutalnie je zmienić.
Nie myślę o tym, co zazwyczaj mnie przytłaczało i denerwowało. Przynajmniej na razie. Słucham, czego zapragnę. Mam w dupie szufladkowanie i przypinanie etykietek. W pewnych sensie odcięłam się od tego.
Jedyne co mnie martwi to, to jak długo uda mi się nie kłócić z... kimś.
Kto wie, która kłótnia będzie ostatnią. Która rozmowa będzie ostatnią.
Kocham to, że mój pb jest anonimowy.
Tylko obserwowani przez użytkownika julianne
mogą komentować na tym fotoblogu.