Wszystko się wlecze jak ślimak, poezja nadal jest piękna, wargi puchną od krzyku, słowa w stanie lekkiego zawieszenia błakają się w sercu, muzyka jest ucieczką, szkoła pomyłką.
Ale stan kompletnego zwisu nie mija, jakiś głupi zapał do szkoły też nie, więc brnę dalej z uśmiechem na jadaczcce, nawet nie próbując ogarnąć tego, co się wokół mnie dzieje.
Pragnę teraz soboty z Wami, filmu, który rozbawi mnie do łez i światła gwiazd, przez innych zwanych samolotami, tri kolore! Beztroski.
A. ;***
Jotce.