Podobno niektóre szczyty można osiągnąć przez determinację, rekompensatą ma pozostać smak zwycięstwa.
Jednak dzisiaj stoję przed drzwiami prawdy i nie mam pojęcia, czy nie jest to przypadkiem puszka Pandory.
Tęsknię. Za 5 sierpnia 2011 roku. Za górami. Za drugą klasą. Za czasem, którego już nie mam. Za tym, czego nie zaznałam.
I nawet za łzami na szybie.
Tylko serce bije mocniej, gdy ma zachować spokój.
A spokojne jest, gdy zbliża się katastrofa.