Parkway Drive - Smoke 'Em If You Got 'Em
No rzec by można, że mnie tu już trochę nie było. Ponad miesiąc. Hoho. Miesiąc zmian. Pozytywnych.
Być może w niedalekiej przyszłości będę tu jeszcze rzadziej. W końcu matura się zbliża, a wyniki z próbnych nie są zachwycające, więc trzeba ciut przysiąść żeby w maju dać godny popis. I tak już moim wielkim sukcesem jest odmówienie sobie fejsa od poniedziałku do soboty :d Z drastycznych kroków doszło jeszcze usunięcie ponad połowy zakładek w przeglądarce. Oby to było wystarczające.
Nie jestem takim dobrym psychologiem jak Michał czy Natalia, więc chyba przestanę się rozwodzić na psychotematy, a poprzestanę na przytaczaniu przykładów z książek lub życia, którymi się jaram.
Ostatwnio np. poczytuję "59 sekund" prof. Wisemana (ten od "Dziwnologii"). Wielce zacna książka, zwłaszcza, że zjawiska jak zawsze nie są sucho nakreślone, ale poparte różnymi badaniami. Swoją drogą, mam wiele szacunku dla ludzi, którzy wpadają na pomysł przeprowadzenia, takich pojechanych eksperymentów - a szacunek mam, ponieważ uwielbiam ludzi kreatywnych.
No i dochodząc do kreatywności autor przytacza pewien barwny przykład, którego w tej chwili nie chce mi się streszczać. W każdym razie okazuje się, że bardziej kreatywni jesteśmy używając podświadomości, a zajmując świadomość czym innym. Przytoczę to przy okazji, bo dziś się do babci spieszę :D
Podświadomość. Dziś po raz wtóry przekonałem się o jej potędze. "Śpiewałem" sobie "Of Prometheus and the Crucifix" gdy w pewnym momencie dostałem smsa. Tekst owej piosenki znam w całości, ponieważ jest moją ulubioną z repertuaru T. No więc śpiewam sobie śpiewam, zerknąłem (dosłownie zerknąłem pobieżnie!) na smsa i go wyłączyłem i nagle przyłapałem się, że śpiewam 'hate' w miejscu, w którym tego słowa nie ma :D By wyjaśnić to jakże osobliwe i interesujące zajście (które pewnie nikogo prócz mnie nie interesuje) otworzyłem jeszcze raz smsa. Patrzę, a ostatnie słowo to "nienawidze...". "Hate" wplotłem nieświadomie, ale miałem pomysł skąd mogło się wziąć w mojej głowie, w dodatku sprawdziło się. Więc jestem podjarany. Niewiele mi jednak potrzeba do szczęścia :D Zapewne, doświadczyliście już miliony takich sytuacji i podobnymi się już nie jaracie, ale dla mnie, naprawdę, takie proste rzeczy pozostają niesamowite :D
No to by było na tyle.
Jaram się również zapowiedziami Mike'a, że na nowym albumie może będą powroty do starych motywów ;> miło by było...
No i jako, że w sylwestra (btw. polecam imprezy w tartaku! naprawdę przednia miejscówka) się hajtnąłem, to specjalne podziękowania dla Szanowej Małżonki! Dzięki, że jesteś! I żyjesz jakoś... (jeszcze...)
;>
peace out!
[zdj. - Ojców]