Nie mam już siły się uczyć, nie potrafię się skupić...kończę szablon na technikę. Jutro sprawdzian z matematyki od którego wiele zależy. Boję się. A poza tym lekcje, nawet ok. Oczywiście na 7. A potem kino. Muszę zadzwonić do ojca. Nie wiem czemu to dla mnie takie trudne. OK, potrzebuję więcej wolnego. Jestem zmęczona. Ale dziś jeszcze na spacer z Aśką. Jestem szczęśliwa, że pogodziłam się z Justyną. Sama jestem zazdrosną osobą, nie mogę więc nie akceptować tego, że ktoś jest zazdrosny. Haha, będę wolontariuszem chyba, z Piotrusiem. We wtorek jeszcze z Aśką po podpis. Ostatni raz, więc nie ma zmiłuj ja chcę na karuzele. I znowu będę musiała zabrać mydło w płynie na zajęcia artystyczne, jeeej. W tym tygodniu tylko sprawdzian z matmy, historii, gegry. Kartkówka z niemca ( nawet nie wiem z czego, nikt nie wie, fajnie ) chemii, angielskiego, polskiego ( lektura ) i to chyba na tyle. Więc jakoś to będzie. Martwię sie tylko co dostanę z testu z biologii, chciałam 5, ale po teście trochę zwątpiłam. Taaa, zaraz zabieram się za lekturę. Nic mi się nie chce.
- o, patrz, sarna, albo zając..
- o, no, zając, albo kamień... to kamień
- kici kici, o ja głupia, kici kici do zająca...
super, teraz kamienie są zającami.