nie liczy się nic, poza istotą.
z każdym z nas było tak samo.
każdy zostawił cząstkę siebie, tam gdzie przebywał, bo w końcu przyszedł czas by spróbować czegoś nowego, przyszedł czas zmian.
każdy był zmuszony pozostawić to, co zaczął. gnije to do tej pory. każdy zdecydował się podjąć decyzję. każdy szukał lepszego jutra.
każdy z nas zaczynał.
w dodatku, każdemu było trudno. każdy cierpiał. każdemu popłynęła łza. jestem tego pewna.
nikt nie zaczął, ot tak, szczęśliwie. każdy próbuje wciąż, każdy z nas uczy się na błędach.
każdemu uruchomiła się funkcja "kocham i tęsknię". jakkolwiek by o tym nie myślał, tęsknota w nim tkwi. Bo przez lata mieliśmy z czymś do czynienia, a teraz tak po prostu tego nam zabrakło. Nie wiem ile dni minęło, nie liczę. wiem, że z czasem-przywyknę. ale ja nie chcę przywyknąć. chcę zmian, ale jednocześnie się ich boję.
w zasadzie, to zostały mi jeszcze dwa lata na podjęcie decyzji, o tym co chcę robić. i've got confusion. to nie jest dużo czasu. nie wiem, nie wiem. myślę intensywnie, boję się.
/ekscytacja kolejną prozą, łzy szczęścia. wiedziałam, czułam, że będzie i jak zawsze utożsamiłam się z nią.
jestem leniwą kobietą, tęsknię za zakupami. w następnym tygodniu, obiecuję sobie.
Jestem niczym wyspa na Oceanie Kiczu. Ostałam się po potopie żenady i żalu. Jestem jedynym godnym Arbitrem, ktory nigdy sie nie myli. Wiem, że wszystko wiem i nic nie stoi na przeszkodzie, zeby inni tez to wiedzieli. Mój ulubiony dzień tygodnia to poniedziałek, bo wtedy powszechnie niewiele się udaje, wiec mam prawo krytykować więcej niz zwykle. Poza tym, to dzień, w którym kupuję Wyborczą, a główną pożywką dla mojej potrzeby jest zjechania każdego newsa. Najchętniej jeżdżę po recenzjach, swietnie znam łacinę i nie waham się jej używać .
oczywista sprawa. uwielbiam te klimaty <zakochany.>