Jestem chora (grypo-przeziębienie) i postanowiłam, że zjem wszystko normalnie żeby wychorować się. I moje normalne jedzenie przerodziło się w napad! Tak...wstyd się przyznać. Wybaczcie. Jestem do dupy...
BILANS SOBOTNI:
Ś: kajzerka z szynką i serem zółtym (300 kcal)
II Ś: grahamka 2x (440 kcal)
O: ziemniak, pałeczka z kurczaka, surówka z kapusty pekińskiej (300 kcal)
P: baton musli w czekoladzie, jogurt ( 300 kcal)
K: snickers, orzechy włoskie (400 kcal)
_________________________________
Razem: 1740 kcal. No... około 1800 kcal
NIEDZIELNI BILANS:
Ś: 2 kawałki razowca z serem żółtym, pasztetem i szynką i pomidorem i keczuuup + jogurt owocowy (300 kcal)
II Ś: orzechy włoskie, pomarańcz (120 kcal)
O: ziemniak, wątróbka gotowana, surówka z marchwii i białej rzodkiewki z jogurtem naturalnym (300 kcal)
K: placek ziemniaczany (150 kcal)
_________________________________
Razem: 870 kcal. Jak widać...bilans duży, ale już mniej i rozsądniej niż wczoraj.
BILANS DZISIEJSZY:
Ś: 2 kawałki razowca z szynką i serem żółtym, pomidorem i ogórkiem (220 kcal)
II Ś: 2 kawałki razowca z szynką i serem żółtym (200 kcal)
O: nic
K: nic
_______________________________
Razem: 420 kcal