Witajcie!
Jestem Jerzy i jestem kotem. Gdybym był psem, byłbym kundlem. Mam jakieś 5 lat (wybaczcie, słabo znam się na kalendarzu). Pochodzę ze wsi, dziwna sprawa, bo moja mama jest siostrą mojego taty. Oboje są czarni. Całe moje rodzeństwo też było czarne. Tylko ja byłem taki inny. I dlatego moja Pani mnie wybrała. Podobno chciała, żebym był jasnosiwy, ale, jak mówi, "nie udałem się". Mimo to chyba mnie lubi, bo mnie głaszcze kiedy chcę i daje mi jeść. Mieszkamy teraz w mieście, jest fajnie, bo mamy balkon. Lubię siedzieć na balkonie, zwłaszcza jak świeci słońce. Wtedy jest mi tak cieplutko, mrrrr. Lubię też biegać za kłębkiem z drutów. Moja Pani nie daje mi już do zabawy sznurówek, bo kiedyś jedną zeżarłem. Była na mnie bardzo zła, bo przez kilka dni żygałem wszędzie i musiała sprzątać. Aż w końcu wyżygałem sznurówkę. Chyba gniewa się na mnie aż do teraz, bo niedawno przy pomocy Strasznego Pana w Kitlu uciachała mi jajka. Nie mam swoich jajek! Ale chyba przestała się już gniewać, bo mówi, że "zrobiłem się bardzo kochany". Nie wiem co to znaczy, uważam, że jak nie będę się łasić, to przestanie mnie karmić. Więc na wszelki wypadek się łaszę, a to jej się podoba.
Będę wam regularnie o sobie opowiadał, obiecuję!
Czas na jedzonko, widzimy się jutro.
Wasz Jerzyk.